Sobotni pojedynek aktualnych mistrzów z wicemistrzami Polski miał dać odpowiedź na pytanie, czy doczekaliśmy się w końcu drużyny, która jest w stanie zagrozić bełchatowianom. W obu zespołach zabrakło jednak z powodu kontuzji kilku zawodników z podstawowego składu. W zespole gospodarzy na boisku nie pojawili się Michał Winiarski oraz Bąkiewicz, a kędzierzynianie przyjechali do Bełchatowa bez Jurija Gładyra.
Już pierwsze akcje tego spotkania pokazały, jak ważnym elementem w tej rywalizacji będzie zagrywka. Minimalnie lepiej w tej części gry zaprezentowali się kędzierzynianie i po skutecznym ataku Guillaume Samici ZAKSA prowadziła dwoma punktami 5:3. Po przerwie technicznej goście pokazali siłę swojego bloku, który w połączeniu z trudnym serwisem Antonina Rouziera pozwolił na powiększenie przewagi do czterech "oczek" (11:7). W rywalizacji zespołów o takim potencjale często zdarza się, że jeden zawodnik może zmienić losy meczu i tak też stało się w tym meczu. Sygnał do ataku swoimi zagrywkami dał tym razem Daniel Pliński i bełchatowianie na drugiej przerwie technicznej przegrywali tylko jednym punktem. ZAKSA nie dała jednak rywalom rozwinąć skrzydeł i wydawało się, że po ataku Rouziera szybko zakończy tę partię (20:23). Zespól Jacka Nawrockiego zdołał jednak doprowadzić do remisu, ale ostatnie dwie akcje padły łupem kędzierzynian, którzy wygrali 25:23.
W drugiej odsłonie tego spotkania gra kędzierzynian nie była już tak poukładana jak w pierwszym secie. Mniejsza skuteczność ZAKSY w ataku poskutkowała minimalnym prowadzeniem Skry 8:7. Po powrocie na boisko bełchatowianie zaczęli stopniowo powiększać swoją przewagę - najpierw asem serwisowym popisał się Konstantin Cupkovic (10:7), a po ataku Plińskiego z krótkiej na tablicy wyników wyświetlał się już rezultat 12:8. Kędzierzynianie szybo zdołali jednak złapać rytm gry z pierwszej części tego spotkania i zaczęli odrabiać straty. Dużo zamieszania wywołała akcja przy stanie 14:13 dla Skry. Po ataku Rouziera punkt pierwotnie został przyznany gospodarzom, ale siatkarze ZAKSY poprosili o weryfikację wyniku przez powtórkę wideo i decyzja arbitra została cofnięta (14:14). Po przerwie technicznej przyjezdni zdecydowanie narzucili swój styl gry mistrzom Polski. Atak Rouziera dał ZAKSIE dwa punkty przewagi (20:18) i siatkarze Skry nie potrafili już znaleźć recepty na zatrzymanie Francuza. Sprawę zwycięstwa przesądził blok Wojciecha Kaźmierczaka, po którym kędzierzynianie mieli już piłkę setową (19:24). Skra nie zdołała nadrobić takich strat i przegrała 21:25.
Siatkarze Skry przyparci do muru zdołali zachować zimną krew i spokojnie zaczęli kolejną partię. Wyważona gra bełchatowian dała im na pierwszej przerwie technicznej trzy punkty przewagi. Kolejna część gry to jednak kompletna zmiana sytuacji na boisko. Najpierw atak zepsuł Bartosz Kurek, za chwilę punkt z ataku zdobył Samica, dzięki czemu ZAKSA doprowadziła do remisu 8:8. Mistrzowie Polski po raz kolejny nie potrafili odnaleźć się w tej sytuacji i stracili kilka punktów z rzędu. Na drugiej przerwie technicznej goście mieli już o cztery punkty więcej od swoich rywali. Mistrzowie Polski znaleźli się w tym momencie na kolanach i nie zdołali się już podnieść. Przegrali tego seta 19:25 i 0:3 w całym spotkaniu.
PGE Skra Bełchatów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (23:25, 21:25, 19:25)
Skra: Falasca, Wlazły, Pliński, Kurek, Cupkovic, Możdżonek, Zatorski (libero) oraz Milczarek, Atanasijevic, Woicki
ZAKSA: Zagumny,Rrouzier, Czarnowski, Samica, Kaźmierczak, Ruciak, Gacek (libero) oraz Pilarz
MVP meczu został wybrany Paweł Zagumny.