Bezpośredni rywale znają się bardzo dobrze. Przed obecnym sezonem oba zespoły rozegrały dwa mecze sparingowe, w których górą były dąbrowianki. Właśnie w nich upatrywano głównego faworyta w dzisiejszym meczu. Mielczanki przed własną publicznością chciały za wszelką cenę udowodnić, że ostatnia pechowa porażka na wyjeździe, w tak zwanym "meczu wygranym", już się nie powtórzy.
Pierwszy set wyraźnie sparaliżował gospodynie. Silna zagrywka gości odrzuciła rywalki od siatki. Solidne zbicia Izabeli Żebrowskiej i Chalrlotte Leys wyprowadziły je na prowadzenie 4:8. Później było już 10:17. Stalówki w tym secie były bezradne. Grały bez pomysłu i woli walki. Pierwsza odsłona zakończyła się bardzo szybką wygraną dąbrowianek.
Druga partia w tym meczu rozpoczęła się od prowadzenia gospodyń 4:2 i 8:5. Silne ataki Węgierki Rity Lillon i poprawione przyjęcie powodowały szybszą i skuteczną grę środkiem. Od razu widać było efekty. Cały set toczył się pod dyktando mielczanek. Na drugiej przerwie technicznej było już 16:12. Od tej pory obraz pojedynku nie układał się po myśli podopiecznych Adama Grabowskiego. Momentalnie taką okazje wykorzystał doświadczony zespół Turonu. Silna zagrywka Magdaleny Śliwy siała duży popłoch po drugiej stronie siatki. W końcówce seta więcej zimnej krwi wykazały przyjezdne i to one cieszyły się po ostatniej piłce.
Trzecia partia mogła być ostatnią odsłoną w tym spotkaniu. Wydawało się, że dąbrowianki maja mecz pod kontrolą. Wygrywały 4:8, a później 12:17. Przyjezdne myślały, że jest już po meczu. Jednak bardzo ambitne gospodynie poprawiły grę w obronie i w ataku. W ich szeregach brylowała Rita Liilon, najlepsza w szeregach mielczanek. Jej wspaniała seria w ataku i zagrywce, doprowadziła Stal Mielec do wygrania tej części.
Stalówki w czwartej odsłonie poszły na ciosem. Znakomicie rozpoczęły tego seta, co sprawiło, że kibice w hali już zacierali ręce na piątego seta. Jednak trener Waldemar Kawka znowu wprowadził do gry doświadczoną rozgrywająca. Również swoje trzy gorsze w tym secie wrzuciła eks-mielczanka Dorota Ściurka. Od stanu 16:13, znów coś zacięło się w grze mielczanek. W kocówce partii zawodniczki MKS-u wyszły na prowadzenie 21:18. Tej przewagi już nie wypuściły. Trzy punkty pojechały do Dąbrowy Górniczej. Nie wiadomo jak by zakończył się mecz, gdyby drugiego seta wygrały mielczanki.
Fakty jednak przemawiają po stronie zwycięzcy, i to im trzeba pogratulować wygranej. Mielczanki poza pierwszym setem swojej gry się wstydzić nie muszą. Udowodniły, że wolą walki i ambicją na boisku można zdziałać bardzo wiele.
KPSK Stal Mielec - Tauron MKS Dąbrowa Górnicza 1:3 (13:25, 24:26, 25:22, 23:25)
Stal: Pycia (5), Szymańska (4), Kociova (14), Babicz (10), Liliom (20), Kandora (11), Wojtowicz (libero) oraz Wilczyńska, Sadowska i Pykosz
MKS: Leys (16), Liniarska (9), Dirickx (6), Żebrowska (18), Skowrońska (11), Plchotova (9), Strasz (libero) oraz Ściurka (3), Zaroślińska (5) i Śliwa (2)
MVP: Charlotte Leys.
Sędziowali: Paweł Zając i Waldemar Kobienia
Widzów: 1500.