Siatkarze AZS-u Olsztyn początek tegorocznej rywalizacji w PlusLidze mogą uznać za udany. Zespół Indykpolu, który jeszcze w poprzednim sezonie walczył o utrzymanie, obecnie zajmuje czwartą lokatę i ma tyle samo punktów co piąta Skra Bełchatów. Akademicy w sobotnim meczu z Delectą Bydgoszcz mieli szansę na zdobycie dwóch punktów, ale w tie-breaku musieli uznać wyższość podopiecznych Piotra Makowskiego. Czego zabrakło olsztynianom do końcowego sukcesu? - Mecz z Delectą Bydgoszcz był naprawdę trudny. Zagraliśmy dwuipółgodzinne spotkanie. Przegraliśmy, ale na parkiecie zostawiliśmy całych siebie. Popełniliśmy prawie trzydzieści błędów własnych - o trzydzieści za dużo. Musimy to poprawić. Popracujemy nad tym na treningu i wierzę, że AZS będzie grał lepiej. Teraz jedziemy do Jastrzębia Zdroju i nie będzie łatwo. Ale jeśli tylko zagramy na swoim dobrym poziomie, to jesteśmy w stanie przywieźć do Olsztyna jakieś punkty - powiedział Metodi Ananiew.
Dla bułgarskiego przyjmującego jest to pierwszy sezon w polskich rozgrywkach. Do olsztyńskiego zespołu trafił z Włoch, z klubu Tonno Callipo Vibo Valentia. Wcześniej grał w Iranie, Rosji i oczywiście Bułgarii. Mimo tak częstych zmian otoczenia, Ananiew przyznał, że pierwsze dni w Polsce były dla niego trudne, ale ten okres ma już za sobą. - Muszę przyznać, że początek był trudny. Głównie przez to, że mieliśmy dużo treningów i nie miałem chwili na odpoczynek po powrocie z reprezentacji. Ale już wiem, że będzie naprawdę dobrze - powiedział siatkarz. - Zespół ma duży potencjał. Musimy tylko lepiej się ze sobą zgrać, a do tego potrzeba treningów. Gdy się lepiej poznamy, to może być ciekawie z naszym zespołem. Poza tym ja tu jestem dopiero trzeci tydzień. Mogę powiedzieć, że na pewno potrafimy grać lepiej – stwierdził Ananiew.