Po pierwszym secie środowego spotkania w Dąbrowie Górniczej wydawało się, że nie ma mocnych na dąbrowianki: podopieczne Waldemara Kawki nie miały problemów z zestresowanymi niekorzystnym przebiegiem seta sopociankami. Natomiast w kolejnych setach niepodzielnie rządziły siatkarski z Sopotu, które bez litości wykorzystywały każde niepewne zagranie rywalek. - Już w momencie, kiedy zaczął się ten mecz, wyglądało na to, że nie będzie łatwy. Dlatego trudno powiedzieć, czy rzeczywiście było to dla nas trudne spotkanie. Dobrze zagrałyśmy mocną zagrywką i mogłyśmy dzięki temu skończyć parę ataków. Nie zawsze było łatwo, ale cieszymy się z tego, że wygrałyśmy 3:1 - mówiła po meczu uśmiechnięta Dorota Wilk, rozgrywająca Atomu Trefl Sopot.
Zwycięstwo nad wymagającym rywalem powinno cieszyć nadmorski klub i jego kibiców tym bardziej, że zespół Alessandro Chappiniego w końcu wykorzystywał w pełni swój potencjał w ataku i bloku. Jak przyznała zawodniczka, przyczyną tego jest coraz lepsze rozumienie się siatkarek na boisku. - Myślę, że po takim zwycięstwie może być tylko lepiej. Tym bardziej, że już się zgrywamy z dziewczynami; na początku było naprawdę ciężko, koleżanki dopiero dojeżdżały do Polski ze swoich kadr reprezentacyjnych. Teraz na pewno będzie nam łatwiej i mam nadzieję, że obecną formę utrzymamy do samego końca - wyraziła wiarę w swój zespół była zawodniczka Stali Mielec.
Ligę czeka trzytygodniowa przerwa związana z Pucharem Świata i turniejami kwalifikacyjnymi do igrzysk olimpijskich. Już niedługo część zawodniczek PlusLigi Kobiet opuści Polskę i uda się na zgrupowania swoich kadr narodowych. Co natomiast będą robić te zawodniczki, które pozostały w klubach? - Na razie mamy sześć dni wolnego, podczas których trzeba trochę odpocząć od siatkówki, bo mecze co dwa-trzy dni potrafią jednak zmęczyć. Potem będziemy po prostu ciężko trenować, dalej zgrywać zespół i zobaczymy. Celem jest jak najlepszy występ w krajowej lidze i Lidze Mistrzyń - oświadczyła siatkarka.