Siatkarki AZS-u Białystok grały z ogromną ambicją i zaangażowaniem w starciu z dąbrowiankami. - Tak wygląda nasza praca na treningach i to dzisiaj pokazałyśmy - stwierdziła rozgrywająca białostockiego klubu, Ewa Cabajewska. Jeszcze raz jednak okazało się, że siatkówka to przewrotna dyscyplina sportu. Akademiczki mimo że zostawiły sporo serca na parkiecie, to ich konto punktowe nie zostało powiększone. Podopieczne Czesława Tobolskiego przegrały 0:3. - Bardzo chciałyśmy wygrać, byłyśmy zdeterminowane i grałyśmy zespołowo, ale przeciwnik okazał się silniejszy. Szkoda, że przegrywałyśmy końcówki. W dwóch pierwszych setach miałyśmy problemy z przyjęciem zagrywki. Przez błędy w przyjęciu traciłyśmy bezpośrednio punkty i jest to trochę frustrujące. Ogólnie nasza gra nie wyglądała źle. Broniłyśmy super, grałyśmy jedna za wszystkie, wszystkie za jedną. Ale jednak czegoś zabrakło - dodała Cabajewska.
W ostatniej partii meczu szkoleniowiec Akademiczek zdecydował się na wystawienie eksperymentalnego składu. Na przyjęcie została przesunięta Dominika Sieradzan, natomiast jej miejsce w ataku zajęła Channon Thompson - W trzecim secie wyszłyśmy nowym ustawieniu. Chciałyśmy zobaczyć, jak to działa. Ćwiczyłyśmy to na treningu i nawet nam to dziś wychodziło. Niestety jednak kolejny mecz przegrałyśmy. Zobaczymy, jak zareaguje na to nasza psychika - powiedziała rozgrywająca.
Nie ulega wątpliwości, że jedną z głównych przyczyn porażki białostoczanek była zbyt duża ilość błędów własnych. Dobre akcje Akademiczki przeplatały z niepotrzebnymi pomyłkami. - W naszą grę wkradają się śmieszne błędy i to trochę deprymuje. Najpierw gramy świetnie, bronimy niesamowite piłki, a później wpada nam dziwna piłka, która odbije się od głowy czy łapiemy kilometrowe auty. Z drugiej jednak strony w tym meczu nie pomógł nam sędzia. Dwa razy ewidentnie piłka była zaatakowana po bloku, a sędzia tego nie zobaczył, a co najgorsze nie usłyszał. My z tyłu to słyszałyśmy. Mecz był w telewizji, więc powtórki powinny to pokazać. Nawet po minie środkowej było widać, że piłka była dotknięta. Szkoda - mówiła po czwartkowym pojedynku Cabajewska.
Teraz przed siatkarkami AZS-u seria kluczowych starć, które zdecydują o tym, czy białostoczanki załapią się po czołowej ósemki PlusLigi Kobiet. - Już nie mamy czasu na przegrane. Zostają nam tacy przeciwnicy, z którymi trzeba zdobywać punkty. To już jest walka o życie - dodała zawodniczka podlaskiego klubu.