Challenge Cup: Wiara czyni cuda, a Inżynierowie przecież nader wierzący

W czwartek siatkarze AZS Politechniki Warszawskiej zagrają w rewanżowym spotkaniu z Dynamem Krasnodar. Niedawna wyprawa do Rosji nie zakończyła się dla nich powodzeniem. Nadzieja w meczu rewanżowym. - Uważam, iż zespół z Krasnodaru jest w naszym zasięgu - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Maciej Zader, środkowy warszawskiego teamu.

Zadanie, jakie stoi w europejskich pucharach przed Inżynierami, z pewnością do łatwych nie należy. Aby móc myśleć o dalszej grze w Challenge Cup, trzeba bowiem już nie tylko pokonać Rosjan w rewanżowym meczu, ale również dopiąć swego w złotym secie. Czy podopieczni Radosława Panasa są w stanie tego dokonać? - Teraz wszystko jest w naszych rękach. Także i publiczność będzie na pewno po naszej stronie - wierzy w możliwości swojego teamu Maciej Zajder, stołeczny środkowy. To prawda, atutem warszawiaków może być własna hala. Tylko czy do decydującego złotego seta graczom AZS-u uda się w ogóle doprowadzić?

Przypomnijmy, że w pierwszej potyczce Dynamo Krasnodar pokonało Politechnikę 3:0. I choć wynik zdaje się wskazywać na zdecydowaną przewagę Rosjan, w rzeczywistości pokonanie polskiego zespołu nie przyszło im z taką gładkością... - Na pewno rezultat mówi o przebiegu meczu, ale nie mówi o różnicy sportowej, która dzieliła obie drużyny - podkreślił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Zajder. - Po tym meczu byliśmy przede wszystkim na siebie źli. W pierwszym secie graliśmy z rywalami jak równy z równym, mieliśmy w końcówce szanse, aby go wygrać. Gdybyśmy w tej premierowej partii zwyciężyli, na pewno to starcie potoczyłoby się inaczej - nie miał co do tego najmniejszych wątpliwości.

Stało się mimo to inaczej i Inżynierowie musieli koniec końców uznać wyższość swoich rywali. Czego więc zabrakło? - Sił, energii, motywacji i pewności siebie starczyło nam tylko do połowy drugiego seta. Później już niestety Rosjanie nam odskoczyli i trochę zmalała w nas wiara, co chyba zadecydowało o tym, że to spotkanie zakończyło się wynikiem 0:3 - zauważył środkowy.

Lwią część zasług w ataku można przypisać Romanowi Jakowlewowi, który dwoił się i troił, psując warszawiakom sporo krwi i odbierając im chęci do walki. - W pierwszej odsłonie udawało nam się zatrzymywać go blokiem, też przyblokować i obronić. Wtedy walka była równa. Jednak od pewnego momentu, kiedy zaczął kończyć praktycznie wszystkie piłki, które dostawał, przewaga Rosjan stawała się dużo bardziej widoczna - nie ukrywał Maciej Zajder. - Na pewno będzie on naszym numerem jeden przy ustalaniu taktyki. Nie zapomnimy też jednak o dwójce przyjmujących - podkreślił.

W pierwszej potyczce Dynamo Krasnodar rzadko decydowało się na uruchamiania środka. Rozgrywający rosyjskiej drużyny grał przede wszystkim skrzydłami. Nie oznacza to jednak, że i w rewanżu Rosjanie zastosują taką samą taktykę. - Nie wiadomo, co szykują na następną potyczkę. Podejrzewam, że będą nas chcieli czymś zaskoczyć i coś zmienią w swojej grze - nadmienił.

Rewanżowa konfrontacja rozegrana zostanie w czwartkowy wieczór w hali Torwaru, która może pomieścić zdecydowanie więcej kibiców niż Arena Ursynów. Czyżby Inżynierowie w dużej liczbie wspierających ich sympatyków upatrywali swojej szansy? - Uważam, iż zespół z Krasnodaru jest w naszym zasięgu i możemy spokojnie powalczyć z nim o zwycięstwo w rewanżu i potem w złotym secie - powiedział Zajder. - Serdecznie zachęcam, aby kibice tłumnie przybyli na Torwar, bo naprawdę nie jest przyjemnie grać przy pustych trybunach - szczególnie w tej właśnie hali. Im więcej osób przyjdzie, tym na pewno lepiej będziemy się prezentowali na parkiecie - obiecał.

Komentarze (0)