Jakub Jarosz: Jestem kowalem swojego losu

Mistrz Europy Kadetów z 2005 roku - Jakub Jarosz w nowym sezonie będzie występował w najlepszej ekipie w Polsce 2008 roku - Skrze Bełchatów. Dwudziestojednoletni siatkarz po dwóch latach sezonach spędzonych w ZAK S.A Kędzierzyn-Koźle zdecydował się na przeprowadzkę. Już za kilka dni rozpocznie treningi pod okiem Argentyńczyka Daniela Castellani.

Mierzący 195 centymetrów zawodnik postanowił zaryzykować. Popisał kontrakt z bardzo silnym zespołem, który ma aspiracie, nie tylko żeby ponownie podbić PlusLigę, ale również Europę. Czy to jemu się opłaci? Okaże się niebawem. O miejsce w składzie będzie rywalizował z wicemistrzem świata - Mariuszem Wlazłym. Być może trener Daniel Castellani na początku sezonu da odpocząć podstawowemu atakującemu swojej ekipy. Tu właśnie otwierałaby się szansa dla Jakuba Jarosza. Wychowanek Gwardii Wrocław będzie najmłodszym siatkarzem w swoim nowym zespole. - Przede wszystkim to dla mnie zaszczyt, że będę grał w tak utytułowanym klubie. Jestem jeszcze młody, więc współpraca z takimi zawodnikami da mi bardzo wiele. Mam nadzieje, że będę miał szanse grać, gdy Mariusz Wlazły będzie potrzebował odpoczynku. W tym upatruję swoją szanse i jeśli ją wykorzystam, to myślę, że będę regularnie odwiedzał boisko. Wszystko jest w moich rękach- powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl nowy siatkarz Skry Bełchatów Jakub Jarosz

Były zawodnik ZAK S.A Kędzierzyn Koźle postawił wszystko na jedną kartę. Zapewne w Skrze większość czasu spędzi w kwadracie dla rezerwowych, ale zdecydował, że teraz będzie uczył się od najlepszych. Jednak jest to trochę ryzykowne, bo najwięcej doświadczenia zdobywa się podczas spotkań. Żaden trening nie zastąpi i nie wytworzy takiej atmosfery i adrenaliny, jaka pojawia się na meczu. - Wychodzę z założenia, że każdy jest kowalem swego losu. Jeżeli wykorzystam dane mi szanse, to trener utwierdzi się w przekonaniu, że można mnie śmiało wpuszczać na boisko. Mam nadzieje, że się stanie - kontynuował atakujący.

Jakub Jarosz od przyszłego sezonu będzie grał jako atakujący. We wcześniejszym klubie występował w pierwszym sezonie jako przyjmujący, a później atakujący. W Bełchatowie skupi już się tylko na jednej pozycji, ale jak podkreśla na treningach będzie próbował również przyjmować. - Takie było założenie przychodząc do tego klubu. Myślę, że na pewno ułatwi mi to skupienie się na najważniejszych dla mnie elementach gry. Czasem na treningach będę też przyjmować, to na pewno mi nie zaszkodzi, a wręcz przeciwnie- uważa wychowanek Gwardii Wrocław.

Wygląda na to, że nowy siatkarz PGE Skry Bełchatów od początku był skazany siatkówkę. - Na początku zacząłem przygodę ze sportem od pływania, ale nie miałem w sobie dość zaparcia do takiego treningu. Zawsze kochałem siatkówkę. Śledziłem uważnie poczynania ojca (Macieja Jarosza), a potem drużyn, które prowadzili. Zawsze chciałem zostać siatkarzem jak on i wierzyłem, że mam ku temu predyspozycje, dlatego się zdecydowałem na tą dyscyplinę. Presji nigdy nie czułem. Zawsze miałem wolna rękę co do tego, kim miałbym być - opowiadał Jakub Jarosz.

Były zawodnik klubu z Kędzierzyna Koźla bardzo dobrze ocenia spędzony tam czas. Jest zadowolony, że w swoim debiutanckim sezonie dostał tak dużo szans gry. W następnym było już nieco gorzej, ale i tak jest zdania, że dużo się nauczył w Kędzierzynie. - W pierwszym sezonie grałem praktycznie cały czas i to w dodatku w wyjściowym składzie wiec myślę, że to był bardzo ważny sezon dla mnie. Nie ma wątpliwości, że wiele się tam nauczyłem. Poznałem siatkówkę seniorską i pracowałem ze wspaniałymi ludźmi. W drugim sezonie grałem zdecydowanie mniej, ale też się uczyłem niestety miałem kontuzje i trochę pokrzyżowała mi plany, ale Kędzierzyn będę wspominał bardzo milo i ludzi z tym miastem związanych, a przede wszystkim zawodników, z którymi miąłem przyjemność pracować- zakończył Jakub Jarosz.

Źródło artykułu: