Prawdziwych mężczyzn poznaje się po tym, jak kończą... - relacja ze spotkania Indykpol AZS Olsztyn - Lotos Trefl Gdańsk

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Miły prezent sprawili sobie siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn w Dniu Mężczyzny, który obchodzony jest 10 marca. W pierwszym meczu o 9. miejsce w Pluslidze Indykpol AZS Olsztyn pokonał po tie-breaku ekipę Lotosu Trefl Gdańsk. Choć po pierwszej, przegranej partii wydawało się, że olsztynianie nie będą mieć powodów do świętowania.

W tym artykule dowiesz się o:

W sobotę w olsztyńskiej hali Urania rozpoczęła się rozgrywka o dziewiąte miejsce w PlusLidze w sezonie 2011/2012. Indykpol AZS Olsztyn i Lotos Trefl okazały się być najsłabszymi drużynami i będą rywalizować do trzech zwycięstw, by zająć przedostatnie miejsce.

Siatkarze z Gdańska w obecnym sezonie dwukrotnie pokonali Akademików ze stolicy Warmii i Mazur (wygrana 3:0 w 6. kolejce oraz 3:1 w 15. kolejce). Dlatego do Olsztyna przyjechali po kolejne zwycięstwo. Pierwsza odsłona spotkania zaczęła się pomyśli przyjezdnych, którzy bardzo szybko uzyskali dwupunktowe prowadzenie (5:3). Co zadziwiające, olsztynianie mieli ogromne problemy z serwisem, który nagminnie lądował poza boiskiem. W przeciwieństwie do gdańszczan, którzy po asie serwisowym Mikko Oivanena wygrywali 12:9. Po zablokowaniu Pawła Siezieniewskiego Trefl na drugiej przerwie technicznej prowadził 16:13. Przy stanie 19:15 kibice zgromadzeni w hali gromkimi brawami oklaskiwali akcję fińskiego przyjmującego. Matti Hietanen najpierw wyciągnął piłkę spod band reklamowych i j zdążył zebrać się do ataku i zdobyć punkt. Pięciopunktowe prowadzenie ekipy z Pomorza za sprawą fantastycznej gry Bartosza Krzyśka zostało zniwelowane do jednego "oczka" (21:20). Złą passę przerwał skutecznym atakiem Artur Augustyn. W kolejnych akcjach większym doświadczeniem wykazali się zawodnicy Trefl, którzy po skutecznym ataku Oivanena zwyciężyli 25:23.

Początek drugiego seta był niemal kopią poprzedniej partii. Podopiecznym Dariusza Luksa ponownie bardzo szybko udało się uzyskać dwupunktowe prowadzenie (4:2). Po pierwszej przerwie technicznej przewaga gdańszczan jeszcze wzrosła, bowiem przyjąć piłki nie mógł Wojciech Ferens (9:6). Na niewiele zdała się zmiana zaproponowana przez Tomaso Totolo. Włoch w miejsce Ferensa desygnował do gry Jakuba Urbanowicza, który również nie spisał się w tym elemencie i szybko opuścił boisko. Gdy przy stanie 13:10 dla Trefla Mariusz Gaca zablokował Artura Augustyna gra Akademików z Olsztyna odmieniła się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Drużyna włoskiego szkoleniowca za sprawą bardzo dobrych zagrywek Ferensa objęła prowadzenie 14:13. Jeszcze przed drugą przerwą techniczną zaczął się koszmar beniaminka PlusLigi. Sędziowie podwójne odbicie odgwizdali Grzegorzowi Łomaczowi. Później przez olsztyński blok przedrzeć nie mogli się Oivanen, Dmitrij Wdowin i Waldemar Świrydowicz. Olsztynianie prowadzili 20:15 i kontrolując wydarzenia na parkiecie spokojnie dograli seta, którego ostatecznie wygrali 25:19

Siatkarze Indykpolu po wygranej partii uwierzyli we własne możliwości i nabrali przekonania, że ten mecz można wygrać. Gospodarze kontynuowali dobrą dyspozycję z drugiej odsłony. Ich rywale natomiast zaczęli mylić się seriami w ataku i dzięki temu AZS prowadził kolejno 6:1 i 10:5. Przewaga ta jeszcze wzrosła, bowiem skutecznie w kontrataku spisywał się Ferens. Cenne punkty dołożyli także Krzysiek i Siezieniewski. Przy świetnie grającej w każdym elemencie drużynie z Kortowa, gdańszczanie nie mieli za wiele do powiedzenia. Podopieczni Tomaso Totolo swoją dominację potwierdzili w ostatniej akcji, w której Krzysiek na pojedynczym bloku zatrzymał Hietanena (25:14).

Trzeci set to starcie będącej na fali ekipa Indykpolu i przeżywającej kryzys zespołu Trefla. Olsztynianie, czego się nie dotknęli zamieniali na punkty, a ich przeciwnicy wręcz przeciwnie. Nawet z dogodnych sytuacji nie potrafili skończyć ataku. Na pierwszej przerwie technicznej AZS prowadził 8:6. Beniaminkowi PlusLigi powiódł się cel doprowadzenia do remisu. Blok Łomacza na Siezieniewskim spowodował, iż na tablicy było po 12. Natomiast jeszcze przed drugą regulaminową przerwą Akademikom z Olsztyna ponownie udało się odskoczyć na dwa punkty (15:13). Po fatalnym zagraniu fińskiego atakującego było 21:17 dla Indykpolu. Chwilę później przewaga AZS-u wzrosła do czterech "oczek" (24:20). Wydawało się, że zwycięstwo gospodarzy będzie już tylko formalnością. Nic z tego, gdańszczanie odrobili trzy punkty i czas musiał wziąć Totolo. W następnej akcji pomylił się Oivanen, ale o challenge poprosił kapitan gości Grzegorz Łomacz. Ostatecznie po długim wyczekiwaniu sędziowie dopatrzyli się dotknięcia siatki Akademików i trzeba było grać na przewagi. Piłkę setową gdańszczanom podarował Ferens atakując w aut. Gdy ataku nie skończył Krzysiek, a kontratak wykorzystał Hietanen Trefl wygrał 28:26 i doprowadził tie-breaka.

Choć drużyna z Trójmiasta przedłużyła swoje nadzieje na końcowy triumf w tym spotkaniu, to bardzo szybko podcięła sobie skrzydła. Indykpol prowadził 3:0, a trener Luks wezwał swoich siatkarzy na 30 sekundową rozmowę. Olsztynianom udało się zamrozić dwójkę Finów, którzy nie mogli sforsować bloku (8:4). Pomni doświadczeń z czwartego seta, Akademicy ze stolicy Warmii i Mazur grali bardzo uważnie i roztropnie. Decydującym elementem w walce o końcowy triumf był jednak blok. Gdy zablokowany został Hietanen było 13:9 dla Indykpolu. Mimo tak sporej przewagi, zespół z Kortowa nie mógł być pewien wygranej. Na szczęście wszystko zakończyło się po myśli gospodarzy, którzy po ataku Krzyśka wygrali tie-break 15:10 i cały mecz 3:2.

Indykpol AZS UWM Olsztyn - Lotos Trefl Gdańsk 3:2 (23:25, 25:19, 25:14, 26:28, 15:10)

AZS: Hernan, Krzysiek, Siezieniewski, Ferens, Gunia, Gaca, Mierzejewski (libero) oraz Mariański, Stelmach, Urbanowicz.

Trefl: Łomacz, Oivanen, Hietanen, Wdowin, Świrydowicz, Augustyn, B. Kaczmarek (libero) oraz Wilk, Szczurek, Wołosz, M. Kaczmarek, Serafin.

MVP: Paweł Siezieniewski. [b]Stan rywalizacji:

[/b] 1:0 dla Indykpolu.

Źródło artykułu:
Komentarze (3)
avatar
neron
11.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To pewnie dlatego, że wczoraj był Dzień Mężczyzny :)  
duszyczka
11.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Co za ironia że taki kobiecy tytuł nadał mężczyzna :P w tej rywalizacji stawiam mimo wszystko na Indykpol, ale z tego co widać po wyniku Lotos powalczył bardziej niż się spodziewałam.