- Bardzo chciałbym bronić nadal barw zespołu z Częstochowy. Nie ukrywam, że miniony sezon był dla mnie udany, zwłaszcza przez zdobyty Puchar Challenge. Walczyliśmy również o piąte miejsce, którego nie udało się zdobyć, ale myślę, że szósta lokata, to też sukces. Najmilej będziemy jednak wspominać zdobycie Pucharu Challenge, bo to niesamowita sprawa. Po 30 latach polski klub znów sięgnął po złote medale. Chciałbym zostać w Częstochowie i mam nadzieję, że sprawy potoczą się w tym kierunku, że tak się stanie - podkreśla w rozmowie ze SportoweFakty.pl, Adrian Stańczak.
Stańczak, podobnie jak pozostali zawodnicy, którym kończą się umowy z częstochowskim zespołem musi uzbroić się w cierpliwość. Prezes Konrad Pakosz w rozmowie ze SportoweFakty.pl podkreślał, że podejmie rozmowy z zawodnikami dopiero w momencie wykrystalizowania się budżetu na nowy sezon. - Usłyszałem od prezesa, że muszę trochę poczekać. Niedługo działacze będą rozmawiać ze sponsorem tytularnym, po czym wiele się wyjaśni. Należy trochę poczekać - mówi wychowanek Jadaru Radom, który jednocześnie podkreśla, że częstochowski klub ma pierwszeństwo. - Jakieś rozmowy z innymi klubami zostały podjęte, ale mogę powiedzieć, że nic nie podpisałem. Potrzeba czasu i musimy się jeszcze trochę wstrzymać.
Dla Stańczaka miniony sezon był powrotem do PlusLigi po rocznej banicji na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej. 25-latek zetknął się z nowymi realiami i jak sam twierdzi, zaskoczył go niezwykle wysoki poziom rozgrywek. - Już wcześniej miałem okazję grać w PlusLidze i nie ukrywam, że to było niesamowite przeżycie i doświadczenie. Po zeszłym sezonie wróciłem do najwyższej klasie rozgrywkowej i liga zaskoczyła mnie na plus. Mecze były znacznie trudniejsze, gra u nas coraz więcej znanych zawodników i prawda jest taka, że coraz trudniej o lepsze lokaty. Cała liga poszła do przodu. Poziom na pewno wzrósł, o czym świadczą mecze finałowe Resovii ze Skrą. Niegdyś tylko Skra zdobywała trofea, a teraz jest i Resovia i Kędzierzyn, który po pierwszej rundzie znajdował się na czele rozrywek. Nasz zespół i Politechnika Warszawska dodatkowo spotkały się w finale Pucharu Challenge, a Resovia zagrała w finale Pucharu CEV. Świadczy to o wysokim poziomie ligi. Powoli stajemy się jedną z najsilniejszych i najbardziej liczących się lig na świecie - kończy Adrian Stańczak.