Polski zespół przeżył w ostatnich dniach sporą huśtawkę nastrojów. Po powrocie z Klubowych Mistrzostw Świata (niespodziewana porażka z brazylijskim Sada Cruizero i dwa zwycięstwa z potężnym Zenitem Kazań) bełchatowianie nie dali najmniejszych szans Fenerbahce Stambuł, udanie inaugurując kolejną edycję siatkarskiej Ligi Mistrzów. Dzięki rozbiciu Ivana Miljkovicia i spółki PGE Skra Bełchatów mogła w dobrych nastrojach oczekiwać na ligowy hit z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Tymczasem w sobotę zespół Jacka Nawrockiego spotkał zimny prysznic i porażka przed własną publiczną 2:3, mimo wygrania dwóch pierwszych setów i trzypunktowego prowadzenia w połowie trzeciej partii.
Podrażniony wicemistrz Polski na pewno zechce w Rumunii odbudować morale drużyny, odnotowując pewne zwycięstwo. Łatwo jednak nie będzie i to z kilku powodów. Przede wszystkim Tomis Constanta, mimo że teoretycznie najsłabszy w grupie, wcale nie musi być przysłowiowym chłopcem do bicia. W zeszłym tygodniu najbliższy rywal Skry dzielnie walczył w Moskwie z tamtejszym Dynamem. Niewiele brakowało, żeby wyszarpał Rosjanom seta, a w każdej partii nie schodził poniżej pewnego solidnego poziomu. Z kolei ekipa z Bełchatowa przystąpi do meczu z Tomisem osłabiona. W czwartek nie zagra na pewno Dejan Vincic, który został w Polsce. Może to znacznie ograniczyć pole manewru trenerowi Nawrockiemu. Trudno powiem zakładać, żeby szkoleniowiec Skry desygnował do gry 20-letniego Łukasza Zugaja, który nigdy nie zagrał jeszcze nawet na poziomie PlusLigi. Jego obecność w kadrze spowodowana jest na pewno dużo bardziej karami nakładanymi przez CEV w przypadku wystawienia niepełnego składu, niż traktowaniem młodego rozgrywającego jako realnej alternatywy dla Pawła Woickiego. Warto dodać, że bełchatowianie do Konstanty dotrą dopiero po 250-kilometrowej podróży autokarem z lotniska w Bukareszcie. O komplet punktów nie musi więc być wcale łatwo.
W zespole wicemistrza Rumunii występuje kilku znanych szerszej publiczności siatkarzy. Ciężar zdobywania punktów spoczywa przede wszystkim na fińskim atakującym Olli-Pekce Ojansivu. Groźni mogą być również przyjmujący: Marko Bojić (mistrz Polski z Asseco Resovią Rzeszów) i Milos Terzic. Reżyserem gry Tomisu jest były reprezentant Kuby - Javier Gonzalez, który występował w przeszłości w takich klubach jak: Bre Banca Lannutti Cuneo czy Copra Piacenza.
Skra nie ma jednak innego wyjścia jak wygrać i to za trzy punkty. W tegorocznej edycji Ligi Mistrzów nawet drugie miejsce w teorii nie gwarantuje awansu do fazy grupowej. O ile mecze z faworyzowanym Dynamem Moskwa mogą zakończyć się bardzo różnie, o tyle już wicemistrza Rumunii trzeba dwukrotnie pokonać, żeby nie trząść się do samego końca o wyjście z grupy. Bełchatowianie muszą jak najszybciej zapomnieć o porażce ligowej z ZAKSĄ i skupić się na rozgrywkach Champions League. Tutaj jeden gorszy mecz może mieć kolosalne znaczenie dla ostatecznych rozstrzygnięć. W PlusLidze na odrabianie strat będzie jeszcze czas, a i tak o wszystkim decydować będą play-offy. Czy podopiecznym Nawrockiego uda się w czwartek w dalekiej Konstancy wrócić na drogę zwycięstw?
Tomis Konstanta - PGE Skra Bełchatów / czwartek, 01.11.2012 godz. 19:30