Pojedynek z będącą w podobnym położeniu ekipą z Trójmiasta był dla Akademików szansą na odwrócenie złej karty. W inauguracyjnej partii częstochowianie grali, jak równy z równym z zespołem Dariusza Luksa, a po minimalnej porażce 23:25, w drugim secie dyktowali już warunki na placu gry. Gospodarze grali momentami, jak z nut i po zwycięstwie 25:17 mogli wreszcie odetchnąć z ulgą i dopisać do swojego dorobku pierwszy w tym sezonie (!) wygrany set. Niestety, zamiast pójść za ciosem kompletnie oddali inicjatywę gdańszczanom, którzy w kolejnych partiach pokazali już rywalom miejsce w szeregu. - Wszyscy liczyliśmy na dobre spotkanie i po cichu na zwycięstwo, bo wydaje mi się, ze zrobiliśmy postępy. Zasługujemy już na jakieś zwycięstwo, tym bardziej z zespołem z Gdańska, który również okupuje dolne rejony tabeli. Zawiodła nasza gra w końcówce pierwszego seta. Drugi set gładko wygraliśmy, a w trzecim dzielnie walczyliśmy do stanu 15:16. Potem niestety nasza gra się rozsypała. Mieliśmy nieco mniejszą skuteczność w ataku, ale będziemy to jeszcze analizować - podkreśla środkowy częstochowskiej ekipy, Adrian Hunek.
Wszyscy przed inauguracją rozgrywek PlusLigi zdawali sobie sprawę, jak ciężkie zadanie stoi przed młodą ekipą Marka Kardosa. Nikt nie spodziewał się jednak, że ziści się najczarniejszy scenariusz i po pięciu seriach spotkań Akademicy nie będą mieli na swoim koncie żadnego punktu i zaledwie jeden wygrany set. Nawiasem mówiąc, to najgorszy początek sezonu w bogatej historii częstochowskiego klubu. - Nikt nie spodziewał się, że po pięciu meczach będziemy mieli tylko jednego seta. Jesteśmy sportowcami i naszym celem jest wygrywanie. Na pewno każdy z nas chce wygrywać. Jeszcze jest czas i może wszystko się odmieni. Może w drugiej fazie rundy zasadniczej? Mamy młody zespół i widać progres. Trenujemy bardzo ciężko. Szkoda, że na początku nie graliśmy z tymi mocniejszymi zespołami. Nie mogliśmy się rozkręcić, ale nie ma co gdybać. Będziemy walczyć do końca – zapewnia Hunek.
Co gorsza, za częstochowianami już pojedynki z teoretycznie słabszymi ekipami, które wydawało się mogą być w zasięgu zespołu. W kolejnych kolejkach biało-zielonych czekają już pojedynki z samą czołówką, a patrząc na aktualną dyspozycję chociażby ZAKSY Kedzierzyn-Koźle, czy Asseco Resovii Rzeszów, Akademicy skazywani są wręcz na pożarcie. - To będą ciężkie mecze. My interesujemy się własną grą, żeby robić jak najmniej błędów. Na pewno nie będzie łatwo. Miejmy nadzieje, że rywale nas trochę zlekceważą i będziemy mogli pokazać luźniejszą grę - mówi były środkowy zespołu z Gorzowa Wielkopolskiego.
Jeśli w marazmie częstochowskiego zespołu mielibyśmy za wszelką cenę doszukiwać się pozytywów, to na pewno byłaby to dobra gra w pierwszych dwóch setach sobotniego pojedynku, która zaowocowała pierwszym wygranym setem w sezonie. To małe przełamanie może wlać iskierkę nadziei w serca kibiców. - Już w pojedynku z Kielcami mogliśmy wygrać nie tylko seta, ale i cały mecz. Zabrakło wtedy trochę chłodnej głowy. Kontuzja Dawida Murka i nieco drobniejszy uraz Andrzeja Stelmacha na pewno wpływają na morale, bo jest to dwóch najstarszych zawodników, którzy potrafią kierować zespołem na boisku w trudnych chwilach. Kiedy ich brakuje, to ten młody zespół ma problem. Może, gdyby byli w pełni dyspozycji, to wygralibyśmy z Kielcami, a i ten mecz wyglądałby inaczej - zastanawiał się Hunek.
Przed starciami z ligowymi potentatami Hunek zapewnia, że Akademicy nie jadą na przysłowiowe ścięcie. - Walka przede wszystkim. Damy z siebie wszystko. Może uda się wygrać jakieś poszczególne sety, a może i jakieś spotkanie? - kończy Adrian Hunek.