Dąbrowianki mają na swoim koncie pierwsze zwycięstwo w tegorocznej edycji Ligi Mistrzyń, na własnym parkiecie pokonały bowiem Azerrail Baku. Jednak to spotkanie nie od początku układało się po myśli gospodyń, które przegrały dwa pierwsze sety przez słabe przyjęcie i niską skuteczność w ataku. Jedna z autorek zwycięstwa - Ivana Plchotova - nie zgadza się z tym. - Nasze przyjęcie nie było takie złe, nie wiem jak to wygląda w procentach, ale tutaj głównie chodziło o zagrywkę i głupie niewymuszone błędy - wyjaśniła druga najlepiej punktująca zawodniczka MKS-u, która zapisała na swoim koncie 16 "oczek". Natomiast w dwóch pierwszych odsłonach dąbrowianki miały odpowiednio 25 proc. i 41 proc. bardzo dobrego przyjęcia.
Mimo świetnej końcówki czwartego seta w wykonaniu Zagłębianek, tie-breaka nie udało im się rozpocząć dobrze. Bardzo zmobilizowane były podopieczne Alessandro Chiappiniego, które wypracowały sobie trzypunktową przewagę. Dopiero po zmianie stron na boisku rozgorzała zacięta i nerwowa walka, którą zakończyła kontra Plchotovej, dająca pierwsze zwycięstwo w Lidze Mistrzyń Tauronowi MKS. - Wierzyłyśmy każda w siebie i każda w koleżanki, i to chyba było najważniejsze w drodze do tego zwycięstwa - zaznaczyła Plchotova.
We wtorkowym spotkaniu kibice MKS-u potwierdzili prawdziwość powiedzenia, że mogą być siódmym zawodnikiem drużyny. Ich doping i wiara w triumf, zagrzewanie do walki bardzo pomogły siatkarkom. - Kibice byli po prostu super! Bardzo nam pomogli, gdyż po tych dwóch pierwszych setach, w których nie daliśmy rady, potrzebowałyśmy ich wsparcia. Super mecz, jestem bardzo zadowolona - przyznała.
Trener Waldemar Kawka zdecydował się nie zmieniać zwycięskiego składu, który wywalczył triumf w ligowym meczu we Wrocławiu. W perspektywie czasu, ta decyzja okazała się nie do końca trafna, gdyż dopiero od trzeciego seta jego podopieczne zaczęły nawiązywać walkę z Azerrail, a również przeważać nad rywalkami. Duży udział miały w tym Frauke Dirickx, która prowadziła grę MKS-u w wygranych partiach, oraz Aleksandra Liniarska, której zagrywka oraz blok znacząco utrudniały przyjezdnym grę. Po raz kolejny potwierdziła się teza, że Tauron MKS ma szeroki i wyrównany skład. - Trzeba zacząć od tego, że nie wiadomo, która z nas będzie grała (uśmiech). Jest nas trzynaście, każda może wnieść coś dobrego, ale ja cieszę się, że w meczu z Azerrail dałyśmy z siebie to, co trzeba - podkreśliła zadowolona Ivana Plchotova.