- Od samego początku nie miałem wsparcia trenera. Prezes klubu sprowadził mnie do zespołu, abym był podstawowym rozgrywającym. Chciałem stworzyć historię i zawsze miałem jego wsparcie (tj. prezesa). Dlatego podpisałem trzyletni kontrakt, aby być na pierwszym planie. Z drugiej strony, przez trzy miesiące pomiędzy mną a trenerem nie było żadnego dialogu. Podobnie stało się z Calą, który opuścił klub - powiedział na łamach portalu ekipa.org Dejan Vincić.
Słoweniec nie tak wyobrażał sobie swój transfer do Bełchatowa i czuje się bardzo rozczarowany nieudaną przygodą w PlusLidze. - W mojej karierze pracowałem z wieloma trenerami, ale nigdy nie widziałem tej metody komunikacji, której raczej nikt nie lubi. Nawrocki jest w klubie od czternastu lat. Wcześniej był asystentem trenera, ale w ostatnich latach objął zespół i nie wiem dlaczego tak postępował. Na takie traktowanie na pewno nie zasłużyłem.
Jak wiadomo atmosferę w zespole budują zwycięstwa, a PGE Skra Bełchatów wygrywa w ostatnim czasie mecz za meczem. - Wśród chłopców jest dobra atmosfera, ale to głównie za sprawą dobrych występów w Lidze Mistrzów. Obawiam się, jak to będzie w przyszłości - stwierdził Vincić.
Słoweński rozgrywający po odejściu z bełchatowskiego klubu szczególnie dobrze wypowiada się o swoich relacjach z prezesem Konradem Piechockim. - Chciałbym wyjaśnić szczegóły i jest to kolejny pozytywny ruch ze strony prezesa Skry, który zadbał o to, że wszystko zostało mi wypłacone.
Dejan Vincić po nieudanym transferze do Polski, nie wie jak będzie wyglądała jego najbliższa przyszłość i obecnie chce trochę odpocząć od siatkówki. - I co dalej? Najpierw chciałbym spędzić trochę czasu z rodziną, a potem mam nadzieję, że znajdę dobry klub, lecz dla mojej pozycji jest to bardzo niewygodny czas. Mam ofertę z Polski, ale to jest klub, który walczy na dole tabeli, więc jest to dla mnie nie do zaakceptowania - zakończył rozgrywający reprezentacji Słowenii.
Nie rozumiem ciebie dziecko ,weź lepiej tłumacza.
luciano decheco said...if i go in belchathow, my carier is over....better dont go.
bbuuuaaaaahhaahhahaahhaah....biedni polak....