Marcin Olczyk: Mineralne zagadki Muszyny

Jak to możliwe, że od niemal dekady zespół z maleńkiej górskiej miejscowości trzęsie siatkarką ligą kobiet w kraju? Czy w tym sezonie Muszynianka znów będzie błyszczeć?

Bank BPS Muszynianka Fakro Muszyna do najwyższej klasy rozgrywkowej awansował w 2003 roku. Od tego czasu zdobył cztery tytuły mistrza Polski i dwa srebrne medale ligowe, dorzucając do tego puchar oraz dwukrotnie superpuchar kraju. Taki dorobek musi robić wrażenie.

Żeby jednak właściwie pojąć skalę sukcesu, jaki osiągnął Bogdan Serwiński - trener klubu od 1984 roku (!) - należy przyjrzeć się dokładnie miejscu, gdzie narodziła się drużyna, która w krótkim czasie zdominowała ligę. Muszyna jest najdalej wysuniętym na południe miastem mającym swojego przedstawiciela w Orlen Lidze. To niewielka miejscowość uzdrowiskowa licząca sobie około 5 tysięcy mieszkańców. W takich okolicznościach udało się stworzyć zespół składający się nie tylko z najlepszych zawodniczek w Polsce, ale i zagranicznych siatkarek o uznanej marce na całym świecie.

- Każdy ma jakieś swoje życie towarzyskie. Jesteśmy tylko ludźmi, dlatego potrzebujemy różnych rozrywek. Fajnie wyjść na miasto, spędzić czas z rodziną czy przyjaciółmi. W Muszynie nie było zbyt wielu możliwości -
stwierdziła Vesna Djurisić już po odejściu z Muszynianki do Impela Wrocław. Opinia serbskiej środkowej nie jest na pewno odosobniona, ale nie przeszkodziło to spędzić w ekipie Serwińskiego dwóch sezonów utytułowanym Holenderkom: Debby Stam-Pilon i Caroline Wensink. Mało tego! W tym roku do Muszynianki dołączyły: była reprezentantka Włoch, doświadczona - Valentina Serena i równie piękna co utalentowana Serbka Sanja Popović. Przez zespół przetoczyło się przez ostatnie lata wiele reprezentantek Polski, a o sile Banku BPS w tym sezonie stanowią między innymi: Anna Werblińska, Paulina Maj czy Agnieszka Bednarek-Kasza.

Mimo wielu wrogów i krytyków, jakich, dzięki sukcesom Muszynianki, "zdobył" Serwiński, jego pochodząca z 5-tysięcznej miejscowości drużyna jest jednym z najpopularniejszych żeńskich klubów siatkarskich w Polsce (pod względem liczby fanów na Facebooku nie ma sobie równych). Oczywiście sukcesami łatwo kusi się kibiców, a w samej Muszynie wicemistrzowi Polski sprzyja brak jakiejkolwiek konkurencji sportowej, ale czy w normalnych okolicznościach, notując na hitowych meczach przed własną publicznością widownię liczącą 1000 osób, można na poważnie myśleć o robieniu sportu przez wielkie "S"?

Muszynie i Serwińskiemu jednak się udało. Znaleźli się możni sponsorzy, co sezon pojawiają się coraz lepsze siatkarki, a trenerowi wciąż się chce. W tym roku Muszynianka miała już słabsze chwile, ale w lidze ograła prawie wszystkich najgroźniejszych rywali (przegrała tylko na wyjeździe z BKS), i ma największe szanse z polskich zespołów na awans do play-off Ligi Mistrzów.

- Jest mi tu bardzo dobrze. Doskonale rozumiemy się z dziewczynami. Mogę chyba powiedzieć, że nawet lepiej niż w wielu moich poprzednich zespołach. W klubie wszyscy są niezwykle pomocni. W trakcie meczu, ale również już po jego zakończeniu, zawsze mogę liczyć na wsparcie wielu osób. Nie tyczy się to tylko Muszynianki, ale i całego miasta. Ludzie w Muszynie są bardzo otwarci. Ostatnio zagadnęłam pewnego przechodnia o… wołowinę, a ten pociągnął mnie za sobą mówiąc: tak, tak, proszę za mną, wiem gdzie (śmiech). To było bardzo miłe, ale i strasznie zabawne - opowiada z uśmiechem na twarzy Valentina Serena. Czy to właśnie ludzie i niepowtarzalny klimat stoją za siatkarską potęgą Muszyny? W poszukiwaniu recepty na sukces ktoś na pewno powinien przyjrzeć się bliżej składowi chemicznemu i właściwościom źródlanej wody mineralnej, stanowiącej największy skarb regionu...

Marcin Olczyk

Źródło artykułu: