Po meczu z Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza, media ze szczególnym upodobaniem przytaczały słowa Rafała Gąsiora, który szansę na wygraną swojego zespołu ze zdobywczyniami Pucharu Polski porównał do możliwości zwycięstwa Poloneza w wyścigu z Mercedesem. Przed niedzielnym starciem, przytoczenie tego przykładu wydaje się być o tyle zasadne, że BKS Aluprof Bielsko-Biała prezentuje równie wysoki, jeżeli nie wyższy poziom od ekipy z Zagłębia Dąbrowskiego. Dlatego trudno dziwić się sympatykom ekipy znad Brdy, że do meczu z liderem rozgrywek podchodzą z co najwyżej umiarkowanym optymizmem.
Po pierwszej rundzie w ekipie spod Klimczoka panują znakomite nastroje. Zespół zajmuje pierwszą pozycję w klasyfikacji Orlen Ligi, mając na swoim koncie tylko jedną porażkę. Bardzo dobre wyniki notuje również w rozgrywkach Pucharu CEV. Przed starciem z Pałacem Bydgoszcz Wiesław Popik ma jednak pewien problem. Wobec kontuzji Sylwii Pelc do dyspozycji pozostają bowiem zaledwie dwie siatkarki grające nominalnie na pozycji środkowych. Wydaje się jednak, że to nie powinno martwić szkoleniowca, który na ławce rezerwowych posiada zawodniczki z ogromnym potencjałem, co udowodnił ostatni pojedynek z Beziers VB.
Znacznie gorzej sytuacja wygląda w przypadku gospodyń, które przegrały aż siedem z dziewięciu ligowych spotkań i zajmują dopiero dziewiąte miejsce, nie gwarantujące udziału w play-off. - Zdajemy sobie sprawę w jakiej jesteśmy sytuacji. Kibice się niecierpliwią i ja się im nie dziwię. To nie jest łatwa sytuacja. Może gdyby nasza optymalna szóstka grała wybitnie, nie byłoby problemu. Niestety tak nie jest bo mamy problem w przyjęciu. Próbuję różnych ustawień z Ritą Liliom , Anią Grejman i Eweliną Krzywicką, ale nie zawsze to wychodzi tak jak byśmy chcieli - przyznaje szkoleniowiec bydgoskiego Pałacu.
Słabsza dyspozycja Pałacanek w pierwszej części rundy zasadniczej zaniepokoiła również zarząd klubu. Prezes Pałacu Bydgoszcz, tuż po meczu z Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza zadeklarował, że szkoleniowiec może być spokojny o swoją posadę. Zapowiedział natomiast indywidualne rozmowy z zawodniczkami. - Profesjonalny zawodnik musi sam wiedzieć, że poniżej pewnego poziomu się nie schodzi. Nie mówię, że tak się dzieje, ale dzisiejszy drugi set (przegrany 13:25 - dop. aut.) nie powinien mieć miejsca. Powinna być walka. Można uznać wyższość przeciwnika, bo ja widzę jego skład, ale trzeba wałczyć, żeby rywal też rzucił wszystkie siły, żeby nas pokonać - przyznał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Waldemar Sagan.
Dla bydgoskiej ekipy starcie z czwartą drużyną minionego sezonu jest ostatnim z serii spotkań z faworytami Orlen Ligi, przed rywalizacją o być albo nie być w play-off. Wynik niedzielnej rywalizacji będzie miała niebagatelne znaczenie dla morale zespołu, który za tydzień czeka bardzo ważne starcie z Impelem Wrocław. Najwierniejsi kibice bydgoskiej ekipy wierzą, że ich drużyna w starciu z liderem rozgrywek udowodni, że potrafi walczyć. O tym, czy Pałacanki pokażą tygrysi pazur, czy też potwierdzą po raz kolejny, że szanse na zwycięstwo w wyścigu Poloneza z Mercedesem są mizerne przekonamy się w niedzielne popołudnie.