Rywalizacja w Pucharze Challenge to skutek odpadnięcia Delekty z rozgrywek o Puchar CEV. W nim bydgoszczanie okazali się dwukrotnie gorsi od tureckiego HalkBank Ankara dopiero po porażce w "złotym secie". Wskutek tego teraz przyjedzie im grać w mniej prestiżowych rozgrywkach. W Bydgoszczy wszyscy są jednak zadowoleni, gdyż to taka pierwsza przygoda dla zespołu Piotra Makowskiego.
- Teraz myślimy już tylko o meczu z Hapoelem - przyznał po ostatnim zwycięstwie nad Effectorem Kielc bydgoski szkoleniowiec. Izraelscy rywale oglądali ostatni triumf z trybun hali "Łuczniczka". Hapoel Mate-Ashe Akko to lider egzotycznej dla Polaków ligi izraelskiej, chociaż właśnie w tym kraju swoją karierę zawodniczką kontynuował ostatnio Sebastian Pęcherz. Przez rok grał w klubie Hapoel Kfar Saba.
- W ogóle nie zaprzątaliśmy sobie głowy tym, że nasi rywale oglądają nasz występ z trybun. My zawsze chcemy grać taką siatkówkę, która podoba się kibicom i jest widowiskowa. Kontuzjowany ostatnio Marcin Wika jest gotowy do gry na pełnych obciążeniach, gdyż uzyskał na to stosowne zezwolenie lekarzy. Niedługo powinniśmy zobaczyć go przynajmniej na ławce rezerwowych - dodał Makowski.
Pierwotnie jeden mecz miał odbyć się w Izraelu, ale ze względu na napięta sytuację polityczną (konflikt z Palestyną) europejska federacja postanowiła, że oba spotkania odbędą się w naszym kraju. Gospodarzom jednego z nich będzie właśnie zespół Hapoela.
Początek środowego i czwartkowego spotkania w Bydgoszczy o godzinie 18:00.