Oskar Kaczmarczyk: Musieliśmy pokazać, że jesteśmy mężczyznami

W niedzielny wieczór ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała na wyjeździe mistrzów Polski w czwartym meczu finałowym PlusLigi. Zdaniem Oskara Kaczmarczyka, w tym spotkaniu statystyki nie miały znaczenia.

Mateusz Lampart
Mateusz Lampart

- Statystyki się w ogóle nie liczyły. Liczyło się nasze podejście do spotkania, bo w sobotę przeszliśmy obok meczu. W ten już włożyliśmy serce. Nie powiem, że popełnialiśmy mniej błędów, bo w drugim secie oddaliśmy Resovii aż 14 punktów, ale generalnie graliśmy zdecydowanie mądrzej - powiedział specjalnie dla SportoweFakty.pl Oskar Kaczmarczyk.

Przed spotkaniami w Hali Podpromie często przypominano o "klątwie" ciążącej na Pawle Zagumnym oraz o jego słabszej dyspozycji w trzech pierwszych meczach. Swoją postawą w niedzielnym meczu kapitan ZAKSY pokazał, że ciągle można na niego liczyć: - W tym meczu przyszedł moment, że nie tylko Paweł, ale my wszyscy musieliśmy pokazać, że jesteśmy mężczyznami. Nie było już gadania o klątwach, kontuzjach i tak dalej. To było "all in". W tym sezonie cechuje nas to, że gdy trzeba grać na 100%, to dajemy z siebie nawet o jeden więcej - stwierdził statystyk ekipy Daniela Castellaniego i reprezentacji Polski.

Scoutman ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, odniósł się także do pomeczowego "starcia" Zbigniewa Bartmana i Rogerio Nogueiry: - Jeszcze nic o tym nie wiem, ale pewnie zaraz się dowiem. W każdym z nas buzują emocje po tym meczu. Zostawmy to na boku. Kończy się spotkanie - jedni się cieszą, a drudzy denerwują, ale to są emocje, które zostały przeniesione z boiska do szatni. Jutro nikt nie będzie o tym pamiętał - zakończył.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×