Radomscy siatkarze jechali do Bielska-Białej w komfortowej sytuacji. W dwóch pierwszych meczach finałowych wykorzystali bowiem w stu procentach atut własnego parkietu, dwukrotnie pokonując w pięciu setach BBTS. - Oczywiście zrobiliśmy duży krok i udajemy się na trzecie spotkanie spokojniejsi, ale ponownie czeka nas walka od pierwszej do ostatniej piłki. Prowadzenie 2:0 naprawdę jeszcze niczego nie gwarantuje - podkreślał jeszcze przed wyjazdem na Podbeskidzie trener Czarnych, Wojciech Stępień.
Trzeci pojedynek, rozegrany w fantastycznej atmosferze, lepiej rozpoczęli gospodarze. Szkoleniowiec przyjezdnych nie zmienił zwycięskiego składu, ale gdy bielszczanie objęli czteropunktowe prowadzenie (17:13), był zmuszony wprowadzić na przyjęcie Marcina Kocika. Zmiana przyniosła rezultat, ponieważ RCS doprowadził do remisu 20:20, a po dobrej zagrywce Roberta Prygla wygrywał nawet jednym "oczkiem". Zbicie Macieja Wołosza oraz dwa nieskuteczne ataki wspomnianego wyżej kapitana ekipy z Mazowsza przesądziły o losach premierowej odsłony.
Kolejne partie należały już do gości. Dwukrotnie zakończyły się takim samym wynikiem - 25:20 - lecz wyglądały zupełnie inaczej. W drugim secie od pierwszych akcji ton boiskowym wydarzeniom nadawali podopieczni Stępnia. Szybko wypracowali sobie wyraźną przewagę, którą z czasem powiększyli. Postawa w ofensywie oraz szczelny blok były kluczami do sukcesu. Do remisu w całym meczu doprowadził Prygiel (71 procent skuteczności w ataku), dając tym samym dużą radość kilkudziesięcioosobowej grupie kibiców z Radomia.
Najwięcej emocji dostarczyła trzecia część. Co prawda po ataku Jakuba Radomskiego goście prowadzili 10:7, a kilka minut później 16:13, jednak bielszczanie zdołali odrobić straty, przede wszystkim dzięki serwisom Michała Błońskiego. Do wyłonienia zwycięzcy tej partii potrzebna była gra na przewagi, którą na swoją korzyść rozstrzygnęli radomianie. Decydujący punkt zapewnił Janusz Gałązka.
Czwarta odsłona do stanu 6:13 przebiegała po myśli Czarnych. Byli lepsi od rywala w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła, natomiast zawodnicy BBTS-u popełniali sporo błędów. Jednak gdy w polu zagrywki pojawił się Kamil Kwasowski, jego zespół zdobył 5 kolejnych "oczek". Mała seria miała miejsce również za sprawą Wołosza - od 16:19 do 18:19 - lecz przyjezdnych nic nie było w stanie zdeprymować.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Drużyna z Mazowsza, po zaledwie jednym sezonie gry w tej klasie rozgrywkowej, okazała się najlepszą drużyną pierwszej ligi. Nieczęsto zdarza się bowiem, aby beniaminek uzyskał tak świetny wynik już w debiutanckim roku na danym poziomie.
BBTS Bielsko-Biała - RCS Czarni Radom 1:3 (25:22, 20:25, 24:26, 20:25)
Czarni: Neroj, Gutkowski, Ostrowski, Prygiel, Radomski, Ostrowski, Filipowicz (libero) oraz Kocik, Gonciarz, Kałasz.
BBTS: Macionczyk, Gaca, Kalembka, Wołosz, Błoński, Latocha, Swaczyna (libero) oraz Lewiński, Kwasowski.