Trener reprezentacji Bułgarii, Camillo Placi, w pierwszym meczu grupy D Final Six Ligi Światowej posłał do boju swoją żelazną szóstkę. Natomiast do pierwszego składu Argentyny wrócił Rodrigo Quiroga, a na pozycji atakującego pojawił się nowy nabytek Effectora Kielce, Bruno Romanutti.
Sam początek spotkania był wyrównany (8:8), lecz gdy Argentyńczycy zaczęli mocniej zagrywać, to oni wyszli na prowadzenie 13:10. Bardzo dobrze rozgrywał Luciano De Cecco, a swoje ataki kończyli Quiroga i Romanutti (20:16). Wtedy to jednak nastąpił festiwal błędów Albicelestes, dzięki czemu bułgarskim siatkarzom udało się doprowadzić do remisu (20:20). Wprawdzie zawodnicy Argentyny mieli dwie piłki setowe (24:22), ale to Bułgarzy wykazali się lepszą odpornością psychiczną i po autowym ataku Federico Pereyry wygrali pierwszą partię do 26.W drugiej odsłonie wciąż ciężar zdobywania punktów w ekipie Bułgarii brał na siebie Todor Skrimow (9:10). Po tym jak asa serwisowego zagrał Cwetan Sokołow, a argentyńscy siatkarze popełnili kilka błędów własnych, zrobiło się 15:11 dla zawodników z Europy. Gra obydwu drużyn bardzo falowała, a problemy w przyjęciu zaczęli mieć Bułgarzy, co skrzętnie wykorzystali gospodarze (19:17). Podobnie jak w inauguracyjnym secie, Argentyńczycy nie byli w stanie utrzymać wypracowanej przewagi i przez pomyłki w najważniejszych momentach przegrali drugą część meczu 23:25.
Luciano De Cecco "czarował" w meczu przeciwko Bułgarom
Do stanu 10:10 w trzeciej partii trwała wymiana ciosów punkt za punkt. Po dwóch kolejnych błędach w ataku Skrimowa oraz Todora Aleksiewa, reprezentacji Argentyny udało się wyjść na prowadzenie 12:10. Gospodarze starali się kontrolować przebieg tej odsłony (16:14), a dzięki punktowym zagrywkom De Cecco zwiększli swoją przewagę do czterech "oczek" (18:14). Od tego momentu zawodnicy prowadzeni przez trenera Javiera Webera grali jak w transie i zwyciężyli tego seta 25:20.
Argentyńczycy po przełamaniu w 3. partii złapali wiatr w żagle (11:7) i bardzo chcieli doprowadzić do tie-breaka. Udane kontrataki wykorzystane przez Sokołowa dały Bułgarom remis 17:17. Od tego momentu sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie - raz prowadzili jedni, raz drudzy. Ostatecznie to reprezentanci Bułgarii zachowali więcej zimnej krwi w końcówce IV seta, którego wygrali 25:23, a cały mecz 3:1.
Niekwestionowanym bohaterem w zwycięskiej ekipie był atakujący Cwetan Sokołow, który zdobył 29 punktów.