W pierwszym fragmencie meczu nieco lepiej spisywały się Brazylijki. Wypracowanie niewielkiej przewagi (8:6) umożliwiła im przede wszystkim dobra postawa środkowej Christiany Jucielly, która bezlitośnie kończyła swoje kolejne ataki. W połowie seta nastąpiła jednak mocna odpowiedź Amerykanek. Ich natarcie rozpoczęło się od pokazania siły na zagrywce. Punktowa zagrywka Kelly Murphy oraz dwa asy Kimberly Hill, będącej zarazem najczęściej wykorzystywaną zawodniczką w ofensywie, dały im znaczący komfort na drugiej przerwie technicznej (12:16). Taki obrót sprawy kompletnie podłamał Canarinhos, które zaczęły popełniać kolejne błędy w przyjęciu, co siatkarki Karch Kiraly'ego skrzętnie wykorzystywały (13:19). Popisową partię rozgrywała na środku Christa Harmotto, fantastycznie współpracując z Alishą Glass i wbijając liczne "gwoździe" w brazylijskie boisko.
Na samym początku drugiej odsłony doszło do niecodziennej sytuacji. Sędzina nie chciała się zgodzić na wymianę piłki, w której zdaniem jednej z Brazylijek znajdowało się zbyt mało powietrza. Do akcji wkroczył także trener Ze Roberto, wpadając na parkiet z pretensjami do pani arbiter oraz komisarza zawodów, za co został upomniany żółtą kartką.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Po wyjaśnieniu całej sytuacji, swoją dobrą grę kontynuowały Amerykanki, bezlitośnie obijając ręce blokujących (6:9). Gospodynie nie zraziły się jednak postawą rywalek, by po chwili odpowiedzieć ze zdwojoną siłą. Canarinhos z akcji na akcję prezentowały się coraz lepiej w obronie, kilka razy wyciągając niemożliwe wręcz piłki. Gdy gra Brazylijek się nakręcała, postawa amerykańskich zawodniczek stopniowo traciła na jakości. Coraz częściej gubiła się rozgrywająca Glass, a jej koleżanki popełniły kilka błędów w ataku (19:17). Wywalczenie tak niewielkiej przewagi wystarczyło już miejscowym do wyrównania stanu rywalizacji.
Na otwarcie trzeciej partii, Amerykanki zademonstrowały siłę swojego bloku, zdobywając tym elementem aż 4 punkty (4:6). Jak się okazało, był to ich ostatni moment chwały w tym secie. Reprezentantki Brazylii ocknęły się bardzo szybko. Najpierw dogoniły rywalki dzięki grze środkiem, a później stopniowo przechylały szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Nadal rewelacyjnie spisywały się w defensywie, gdzie szalały Fernanda oraz Camila Brait. To dawało im szansę na wyprowadzanie kolejnych kontr, które kończyły z coraz większą skutecznością, co dało im pewne zwycięstwo 25:18.
Mimo tak wyraźnej dominacji Kanarkowych, zawodniczki Kiraly'ego zdołały jeszcze podjąć rękawicę. Duża była w tym zasługa rezerwowej atakującej Nicole Fawcett. To głównie dzięki jej efektywnej postawie w bloku oraz ataku, Amerykanki zdołały osiągnąć w czwartym secie dość wyraźne prowadzenie (5:10). Brazylijki odrobiły co prawda całe straty przed drugą przerwą techniczną, lecz tuż po niej, o swojej obecności na boisku przypomniała Hill. Kolejne jej skuteczne zbicia pozwoliły ekipie USA na odzyskanie inicjatywy (16:19). Od tego momentu, aż do ostatniej gwizdka sędziego punktowała już jednak tylko Brazylia. W decydującym fragmencie ciężar gry wzięły na swoje barki Fernanda oraz bardzo doświadczona Sheilla, prowadząc swoje koleżanki do trzeciego triumfu na turnieju w Campinas.
Brazylia - USA 3:1 (17:25, 25:23, 25:18, 25:20)
Brazylia: Juciely (12 pkt), Danielle (1), Adenizia (2), Gabriela (14), Monique (10), Fernanda (14), Brait (libero) oraz Fabiana (8), Michelle, Sheilla (4), Fabiola
USA: Glass (2), Gibbmeyer (5), Hildebrand (11), Harmotto (14), Murphy (11), Hill (16), Miyashiro (libero) oraz Lichtman, Fawcett (5), Paolini (1), Hagglund