Paweł Siejak: Kończysz wiek juniora. W ostatnim sezonie udało ci się wywalczyć srebrny medal w Młodej Lidze, w której SMS Spała tak naprawdę debiutowała. Opowiedz, proszę, o swoich odczuciach dotyczącej tej ligi...
Bartłomiej Bołądź: Tak, jest to dla mnie ważny okres, kończy mi się wiek juniora i zaczynam być seniorem. W tym roku debiutowałem razem z moją drużyną w rozgrywkach Młodej Ligi, była to dla nas wielka możliwość pokazania się z dobrej strony, aby po tym sezonie znaleźć dla siebie jak najlepszy klub. Nie wiem jak w poprzednich latach, ale w tym roku było kilka zespołów, które grały na dobrym poziomie.
W ćwierćfinale Młodej Ligi imponowałeś formą. W finale czegoś zabrakło z twojej strony, jak i całej drużyny. Jak myślisz, co było tego przyczyną?
- Nie chcę zrzucać na coś winy, po prostu w dwóch pierwszych meczach finałowych byłem w słabszej dyspozycji. A co do drużyny, to przed finałami straciliśmy rozgrywającego - Nikodema Wolańskiego, który był naszym filarem.
Komu dedykujesz wywalczony medal?
- Medal dedykuję swoim bliskim, którzy mnie mocno wspierali.
W Spale jest siatkarska witryna z historią najsłynniejszych absolwentów szkoły, ciebie tam póki co jeszcze nie ma...
-
No nie było tam mnie. Może kiedyś się pojawię...
Miałeś okazję reprezentować również kadrę narodową juniorów. To z jednej strony wyróżnienie, ale z drugiej presja i oczekiwania kibiców... Jak sobie z tym radzisz?
- Na razie nie czuję presji, a jak będzie dalej - czas pokaże.
Kiedy po raz pierwszy zadebiutowałeś w kadrze z orzełkiem na piersiach?
- Było to rok temu w kwietniu, w test-meczach z reprezentacją Czech.
Z kadrą juniorów walczyłeś we Francji w eliminacjach o awans do mistrzostw świata w tej kategorii wiekowej. Niestety, nie udało się...
-
Powołanie do kadry juniorów na kwalifikacje było dla mnie wielkim wyróżnieniem. Nie chcę zrzucać na nic winy, po prostu byliśmy słabszą drużyną od Francji i Belgii.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Od czterech lat wygrywasz w rodzinnym Krzyżu turniej siatkówki plażowej, masz jakieś poważniejsze plany pod kątem tej odmiany siatkówki?
-
Za rok może coś poważniej pogram na plaży, jak oczywiście będę miał na to czas.
Od niedawna Robert Prygiel przygotowuje zespół do nadchodzącego sezonu PlusLigi. Zapewne daje wam nieźle w kość?
- Treningi są ciężkie, ale początki są zawsze najgorsze. Jeszcze ze dwa tygodnie i będzie "z górki". To jest moja praca i trzeba dawać z siebie wszystko.
Wasz szkoleniowiec jeszcze niedawno sam grał na ataku, tyle tylko, że nie jest leworęczny jak ty. Szybko znaleźliście wspólny język?
- Trener był bardzo dobrym zawodnikiem i na pewno przekaże mi wiele cennych rad. Od samego początku nie było problemu z dogadaniem się.
Macie wysoki skład, trochę podobnie jak było w SMS Spale. Blok będzie waszą największą bronią w starciach z rywalami?
- W dzisiejszej siatkówce stawia się na warunki fizyczne. U nas większość zawodników ma co najmniej dwa metry. Mam nadzieję, że to będzie naszym atutem.
Jak po kilkunastu dniach spędzonych razem, wygląda atmosfera w drużynie Czarnych?
- Po trzech wspólnie spędzonych tygodniach jestem bardzo zadowolony z atmosfery panującej w drużynie. Starsi zawodnicy pomagają młodszym w jak najszybszym zaaklimatyzowaniu się.
Mimo iż skład zbudowano niemal na nowo, niektórzy zawodnicy już się znali nawzajem wcześniej, co możesz powiedzieć o swoich nowych kolegach?
- Z kilkoma zawodnikami znałem się wcześniej ze szkoły albo z kadry. Z resztą szybko się zapoznałem.