Krzysztof Andrzejewski po dobrym sezonie w Energetyku Jaworzno miał przejść do drużyny KS Poznań i wywalczyć z nią awans do siatkarskiej ekstraklasy. Już po podpisaniu kontraktu i przeprowadzce do Poznania okazało się, że sponsor wycofał się i drużyna nie przystąpi do rozgrywek. Andrzejewski wrócił więc do rodzinnego Olsztyna i podjął treningi w drugim zespole AZS. - Po dwóch-trzech tygodniach na treningi zaprosił mnie Mariusz Sordyl. Swoją postawą przekonałem trenera do siebie i postawił na mnie - relacjonuje siatkarz w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Zawodnik przyznaje, że gra w drużynie akademików to spełnienie jego marzeń, gdyż pochodzi z Olsztyna i tu zaczynał swoją przygodę z siatkówką. Jak wspomina, jako dziecko chodził na mecze AZS do Kortowa i wycinał z gazet artykuły o siatkarzach. - Teraz sam zagram w moim klubie - mówi.
Przed rozpoczęciem sezonu AZS Olsztyn borykał się z problemami finansowymi i kadrowymi. Teraz działaczom udało się skompletować bardzo ciekawą drużynę, oparta o Zagumnego, Grzyba i Szymańskiego. - Naszym celem jest walka w każdym meczu o zwycięstwo, tak by w końcówce sezonu rywalizować o medale. Na pewno nie będziemy chłopcami do bicia - mówi Andrzejewski, który jednak odmawia składania deklaracji co do ewentualnego miejsca na koniec sezonu.
Zdaniem libero, największą siłą akademików będzie zespołowość. - Wprawdzie krótko jesteśmy w tym składzie, ale już dobrze się poznaliśmy. Po części dlatego, że większość osób pochodzi z Olsztyna - wyjaśnia.