Ten termin zupełnie nam nie pasował - rozmowa z Sebastianem Świderskim, trenerem ZAKSY Kędzierzyn-Koźle

Resovia pokonała ZAKSĘ w hitowym meczu PlusLigi. Trener kędzierzynian w rozmowie ze SportoweFakty.pl opowiada o starciu z Resovią, braku porozumienia co do terminu rozegrania tego meczu i kontuzjach.

Mateusz Lampart: Spotkanie w pierwszych dwóch setach stało na dobrym poziomie. Przegraliście w końcówkach, co o tym przesądziło?

Sebastian Świderski: Niestety końcówki są naszym mankamentem. Co prawda ostatnimi czasy je wygrywaliśmy, jednak koncentracja w końcówkach albo bojaźń przed zwycięstwem przeszkadza nam. Mamy dużo do poprawienia. Były dwa sety walki. W pierwszym popełniliśmy czternaście błędów. Były to jednak pomyłki sportowe, np. zagrywka. Wiadomo, że Resovia na swoim terenie nie przegrywa. Jeśli zagrywka nie funkcjonuje w tej hali, to ciężko tutaj szukać zwycięstw. W pierwszych odsłonach, kiedy serwis nam "siedział", to nasza gra wyglądała jak najlepiej. Później Resovia odskoczyła i cała gra się skończyła. Analizując ligę, wiedzieliśmy, że Resovia jest najlepiej atakującym zespołem, jeśli chodzi o procenty i efektowność w PlusLidze. Dlatego też zdecydowaliśmy się na taką taktykę. Z drugiej strony możemy teraz tego żałować. Gdybyśmy w pierwszym secie zepsuli dwie zagrywki mniej, to mielibyśmy szansę. Czasami jednak trzeba postawić na jakiś element i szukać tam punktów. W meczu ze Skrą nam się to udało, ale niestety w tej hali już nie. To jest jednak element, który cały czas szkolimy, chcemy go udoskonalać. Z meczu na mecz będzie z nim coraz lepiej.

[b]

W pierwszym secie najwięcej zagrywek ZAKSY przyjął Peter Veres. Czy takie było założenie, żeby celować w tego zawodnika?[/b]

- Generalnie przez całe spotkanie nie było zasady serwowania w konkretnego zawodnika. Kto mocno u nas to robi, ten miał zagrywać swoją najlepszą zagrywkę. A, że trafialiśmy w Veresa, to też nasza analiza przed meczem. Ustawiliśmy zespół tak, aby nasi zawodnicy swoje ulubione kierunki mieli właśnie na niego. Z drugiej strony kilka zagrywek taktycznych posłaliśmy nie w to miejsce, gdzie trzeba było. Według mnie Krzysztof Ignaczak przyjął za dużo piłek. Oczywiście tych łatwych. Powinniśmy je kierować gdzieś indziej, ale w ferworze walki ciężko czasami pomyśleć na bieżąco. Gorąca atmosfera, kibice, doping też często przeszkadzają. Powiedzmy, że to zrozumiałe. Niektórzy zawodnicy pierwszy raz spotkali się z takim kibicowaniem, halą i tak gorącym terenem. To dla nich nauka na przyszłość.

Pierwotnie to starcie miało się odbyć 21 grudnia, ale zostało przełożone ze względu na to, że Asseco Resovia Rzeszów musiałaby zwolnić dla reprezentacji na turnieje kwalifikacyjne do MŚ 2014 nawet do czterech zawodników. Z waszej strony zgody na rozegranie tego meczu w tym terminie nie było...

- Już nie chcę się wypowiadać na ten temat, bo nie chcę być ukarany. Ten termin zupełnie nam nie pasował. W czwartek 28 listopada mieliśmy zagrać z Czarnymi Radom, byliśmy już dogadani. Niestety, ten termin został nam nie tyle zmieniony, co zabrany. Przygotowywaliśmy się bardziej pod Knack Roeselare, z którym będziemy grać za tydzień, niż pod Resovię. Cykl przygotowania jest trochę inny. Obydwie drużyny miały jednak takie same możliwości do przygotowania się. Nie chcieliśmy się zgodzić, ale takie są realia w Polsce.

- Nie pasował nam ten termin zupełnie - mówi Sebastian Świderski
- Nie pasował nam ten termin zupełnie - mówi Sebastian Świderski

Po kilku treningach, może się pan pokusić o porównanie Pawła Zagumnego z Dustinem Schneiderem?

- To są dwie różne postaci...

A czy na treningach Kanadyjczyk wygląda tak, jak trener wyobrażał sobie przed jego przybyciem do Kędzierzyna-Koźla? 

- Schneider jest bardzo żywiołowy. Jeszcze się aklimatyzuje, jest z nami dopiero od tygodnia. To za mało czasu, żeby go opisywać. Widać, że ma chęci i ambicje bardzo duże. Za chwilę będę miał problem jak po kontuzji wróci Grzegorz Pilarz i będę musiał z któregoś z nich zrezygnować. Na pewno będzie ciekawa rywalizacja na tej pozycji. Ale będzie to rywalizacja z pożytkiem dla zespołu.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

[nextpage]
A jest szansa, że Pilarz będzie gotowy do gry już w najbliższym meczu z Effectorem Kielce

- Chciałbym, żeby wrócił nawet jutro. To jest jednak niefortunna kontuzja, trzeba trochę poczekać. Nie chcemy ryzykować, że Pilarz wróci za wcześnie i kontuzja się odnowi. To uraz szczególnie niekorzystny dla rozgrywającego. Przy każdym odbiciu piłki to podrażnia. Mamy kontrole co jakiś czas i one nam coś więcej powiedzą. Na tę chwilę nie chcę prorokować i obiecywać, kiedy on wróci do gry. Niech wyzdrowieje i wraca jak najszybciej.

Po Superpucharze Polski rozmawiałem z Tomaszem Drzyzgą, który
powiedział, że Grzegorz Bociek jest gotowy do gry, jednak potem sam zawodnik przyznał się, że stwierdzono u niego przepuklinę. Jak sytuacja zdrowotna Boćka przedstawia się na tę chwilę?

- Jego urazu nie da się wyleczyć. To jest kontuzja dosyć uciążliwa, która pojawia się nie tylko u siatkarzy, ale w ogóle wśród sportowców. Z kręgosłupem nie można ryzykować, nie można czegoś przeciążyć. Trzeba to cały czas kontrolować. Bociek cały czas na ten kręgosłup ma zabiegi. Fizjoterapeuci z nim pracują, a on wzmacnia swoje plecy. Nie można powiedzieć, że jest w 100 procentach zdrowy, ale też nie można powiedzieć, że jest chory. Ta kontuzja co jakiś czas się odzywa. Trzeba robić tak, aby te dolegliwości były jak najmniejsze i czyniły jak najmniej szkód.

Od 2 spotkań Dan Lewis występuje "na fioletowo". Dlaczego trener zdecydował się na przestawienie go na libero? 

- Budowaliśmy zespół z Danem Lewisem jako przyjmującym. Na pewno w meczu z Resovią przydałby nam się jako przyjmujący. Piotr Gacek ma problem z mięśniem czworogłowym uda. To kontuzja, której nabawił się tuż przed meczem z AZS Politechniką. Nie jest do końca wyleczony i odczuwa skutki tej kontuzji. Musimy patrzeć z perspektywy przyszłości, a nie jednego meczu. Dlatego zdecydowaliśmy się na grę dwoma libero. Zobaczymy jak będzie w sobotnim meczu. Być może zagra tylko Gacek. Zadecyduje dyspozycja dnia i jego samopoczucie.

Ale Kanadyjczyk może być potrzebny na przyjęciu. Na pozycji libero w odwodzie są zawsze gracze z młodej ZAKSY. Rok temu Łukasz Koziura grał przeciwko Trentino Volley w rozgrywkach Champions League...

- Nie mamy jeszcze zgłoszonego zawodnika na pozycji libero z młodej ZAKSY. Możemy zrezygnować z Piotrka Gacka i wziąć kogoś z Młodej Ligi. Ale jak powiem, że w tej drużynie jest 7 zdrowych zawodników, to wszystko będzie tłumaczyło, dlaczego z nich nie korzystam. Oni też muszą gdzieś się ogrywać i trenować. Mamy lekki szpital w drugim zespole. Na tę chwilę nie mamy się kim posiłkować.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Źródło artykułu: