Dwa pierwsze spotkania łódzkich kwalifikacji nie sprawiły podopiecznym Gerta Vande Broeka większych problemów. Zarówno Szwajcarię, jak i Hiszpanię Belgijki pokonały bez straty seta, tylko raz pozwalając rywalkom dobić do 20 punktów w partii. Sobotni mecz trwał niewiele ponad godzinę, a zespół z Półwyspu Iberyjskiego w sumie ugrał w nim zaledwie 39 oczek. - Nie było to raczej trudne spotkanie. Ważne, że udało nam się przez trzy sety utrzymać pełną koncentrację. Zrobiłyśmy to, co do nas należało. Wygrałyśmy 3:0, grałyśmy dobrze, więc jesteśmy zadowolone - podsumowuje ostatni występ Lise van Hecke. - Nie wiem czy spotkanie ze Szwajcarią było łatwiejsze od tego z Hiszpanią, ale jestem pewna, że w sobotę zagrałyśmy po prostu lepiej - dodaje nasza rozmówczyni.
Belgijski zespół żyje już tylko potyczką z reprezentacją Polski, która zadecyduje o bezpośrednim awansie na tegoroczne mistrzostwa świata. Najbliższe rywalki biało-czerwonych są pełne respektu dla naszego zespołu i podkreślają na każdym kroku znaczenie powrotu do kadry największych gwiazd. - Mimo, że pierwsze spotkania wygrałyśmy bez straty seta, rywalizacja z Polską będzie dla nas na pewno niezwykle trudna. Po dobrych występach powinnyśmy być pewne siebie, choć wiem, że biało-czerwone to bardzo silny zespół, który uchodzi za głównego faworyta tego turnieju. W niedzielę hala powinna być pełna. Jestem przed tym meczem bardzo podekscytowana. Zobaczymy jak to będzie - przyznaje atakująca Żółtych Tygrysów, która w dwóch dotychczasowych meczach zdobyła łącznie 24 punkty. Mimo, że jej skuteczność nie była zbyt wysoka, Polki na młodą i utalentowaną zawodniczkę na pewno muszą uważać.
Van Hecke ma dopiero 21 lat, a już jest ważnym ogniwem swojej reprezentacji. Na co dzień występuje we włoskiej River Volley Piacenza, więc jej umiejętności siatkarskie zostały już docenione również poza ojczyzną. Włoska Serie A wciąż uważana jest za jedną ze zdecydowanie najsilniejszych lig na świecie. Mimo wysokiego poziomu sportowego na grę w takich warunkach jak w Atlas Arenie trudno tam jednak liczyć. Nic dziwnego, że występy w Łodzi przypadły Van Hecke do gustu. - Atlas Arena jest olbrzymia i piękna. Polubiłam granie tutaj - wyznaje zawodniczka w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
Kursy jakby była różnica co najmniej jednej klasy ....