Mikko Oivanen: Trener dał mi trochę odpocząć

Sympatycy rzeszowskiej Resovii w sobotę podczas spotkania ich ulubieńców z Delectą Bydgoszcz mogli poczuć się trochę zaniepokojeni. Mimo, że w szerokim składzie zespołu znajduję się aż czterech obcokrajowców: Ivan Ilić, Ihosvany Hernandez, Aleksandar Mitrović i Mikko Oivanen, to na parkiecie nie pojawił się ani jeden.

To, że dwaj pierwszy nie pojawią się na parkiecie w bydgoskiej hali "Łuczniczka" było pewne jeszcze przed spotkaniem. Obaj na przed meczem narzekali na kontuzje i trener pozostawił ich w Rzeszowie. Natomiast absencja Mikko Oivanena mogła już dziwić. Dwudziestodwuletni Fin, był najlepiej punktującym siatkarzem w swoim zespole podczas meczu z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Mierzący 197 centymetrów atakujący całe spotkanie śledził z kwadratu dla rezerwowych. Jego miejsca na parkiecie zajął Paweł Papke. Mikko Oivanen tak tłumaczył swoją nieobecność: - Kilka dni temu byłem troszeczkę chory, dlatego trener postawił na Pawła Papke, a mi dał trochę odpocząć. Teraz już ze mną jest wszystko w porządku- zapewniał Fin.

Aleksandar Mitrović został po raz pierwszy w nowym sezonie włączony do składu zespołu. Serb podczas gier przedsezonowych nabawił się kontuzji kostki i dlatego musiał pauzować przez pewien okres. - Wcześniej miałem drobne problemy z kostką, ale teraz już jest dobrze i jestem gotowy do gry - zapewniał Aleksandar Mitrović. Jednak trener Ljubomir Travica nie chciał jeszcze ryzykować i nie dał Serbowi w sobotę szansy zaprezentowania swoich umiejętności. W podstawowym składzie na przyjęciu zagrali dwaj olimpijczycy: Krzysztof Gierczyński i Marcin Wika, a na zmiany wchodził Piotr Łuka.

Aleksandar Mitrović i Mikko Oivanen byli bardzo zadowoleni z poziomu gry jaki pokazali ich koledzy. - W tym meczu wszystko nam wychodziło. Zagraliśmy bardzo dobrze, dużo lepiej niż w poprzednim spotkaniu. Nasi przeciwnicy popełniali dużo błędów i ułatwiali nam zadanie- mówił Oivanen. Podobnego zdania był Aleksanad Mitrović: - Bydgoszczanie mieli problem z własną grą. Popełniali dużo błędów i my to wszystko wykorzystywaliśmy. Już sam początek był dla nas bardzo dobry, a później cały czas trzymaliśmy ich na dystans.

Komentarze (0)