Wojciech Włodarczyk dla SportoweFakty.pl: Czas gra na naszą korzyść

Miguel Falasca w ostatnim meczu fazy zasadniczej oddelegował do gry zawodników, którzy rzadko w tym sezonie mieli okazję wychodzić w szóstce, m.in. Wojciecha Włodarczyka.

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik

W ostatnim meczu rundy zasadniczej zabrakło w meczowej dwunastce kontuzjowanych środkowych: Daniela Plińskiego i Andrzeja Wrony oraz chorego Mariusza Wlazłego. W wyjściowej szóstce pojawili się rezerwowi przyjmujący, rozgrywający, atakujący oraz jeden ze środkowych. Z podstawowego składu wystąpili tylko Karol Kłos oraz Paweł Zatorski.

Effector Kielce, będąc zmobilizowanym podwójnie ze względu na szansę na awans do play-offów, wykorzystał szansę, okazał się lepszy w końcówkach i po raz pierwszy w historii klubu pokonał PGE Skrę Bełchatów. - Liczyliśmy na zwycięstwo, to wcale nie był eksperymentalny skład, bo trenujemy tak na co dzień. Żałujemy, bo mieliśmy szansę nie tylko w piątym secie, ale także czwartym. Mogliśmy wygrać i skończyć to spotkanie nieco wcześniej - powiedział po meczu Wojciech Włodarczyk. - Straciliśmy sporo sił, ale trzeba na to popatrzeć też z drugiej strony: mieliśmy okazję trochę więcej pograć i sprawdzić się w warunkach meczowych. Myślę, że fajnie to wyglądało. Pierwszy raz mógł dłużej zagrać Łukasz Pietrzak, który pokazał się z bardzo dobrej strony, należy mu się pochwała. Ogólnie rzecz biorąc z tej przegranej można wyciągnąć jakieś pozytywy, ale szkoda, że przegraliśmy - dodał przyjmujący.
Bełchatowianie mieli zapewnione drugie miejsce w tabeli, Effector oraz uczestnicy meczu w Bydgoszczy już w ostatnich kolejkach liczyli, co muszą zrobić, by zagrać w play-offach. - My chcieliśmy zagrać dobre spotkanie, a także udowodnić, jako zawodnicy, którzy nie wychodzą w szóstce, że potrafimy też grać na wysokim poziomie. Udawało się to przez dłuższy czas i nie było tu żadnej matematyki - zapewnił przyjmujący PGE Skry.
Przyjmujący PGE Skry najlepiej zaprezentował się w pierwszym i ostatnim meczu sezonu zasadniczego Przyjmujący PGE Skry najlepiej zaprezentował się w pierwszym i ostatnim meczu sezonu zasadniczego
Sezon zasadniczy bełchatowianie kończą na drugim miejscu z czterema porażkami na koncie, ale tylko jedną we własnej hali. - Jako zespół myślę, że pokazaliśmy dwa oblicza. Długo się docieraliśmy, jesteśmy młodymi zawodnikami i ciężko nam było znaleźć odpowiedni rytm. Z czasem udało nam się go złapać i myślę, że czas gra na naszą korzyść i tak będzie do końca sezonu. Możemy się spodziewać jeszcze lepszej naszej gry. Im dłużej gramy i trenujemy, tym jest lepiej - zapewnił przyjmujący PGE Skry.

Włodarczyk w pierwszej kolejce wywalczył 21 punktów, wynik ten pobił dopiero w ostatniej kolejce w starciu z Effectorem (23 punkty). Z czasem jednak podstawowi zawodnicy powrócili do formy i polski przyjmujący rzadziej dostawał szanse od Miguela Falaski w lidze. - Jeśli chodzi o mnie, to Facundo Conte na początku sezonu nie był w stanie grać, a teraz gra świetnie, podobnie Stefan Antiga. Ciężko mi jest się przebić w pierwszym sezonie grania w PlusLidze przez takich zawodników i grać więcej. Cieszę się z każdej chwili, kiedy mogę być na boisku i zbierać doświadczenie. Spotkanie z Effectorem po raz kolejny pokazało, że granie jednego takiego meczu daje więcej niż miesiąc treningów - przyznał Wojciech Włodarczyk.

Przed PGE Skrą play-offy z AZS Politechniką Warszawską, dwa pierwsze mecze odbędą się 8 i 9 marca w Hali Energia. - Graliśmy z nimi dwukrotnie, wygrywając po 3:0. Miejmy nadzieję, że wygramy trzy mecze i awansujemy do kolejnej fazy play-off - zakończył Włodarczyk.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Dawid Dryja dla SportoweFakty.pl: Jestem wobec siebie bardzo krytyczny  

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×