Marcin Nowak: Ciężko wygrać z ułańską fantazją Skry

Środkowy ekipy ze stolicy podkreśla, że grając przeciwko zespołowi Miguela Falaski trzeba cały czas wywierać na rywalu presję.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
AZS Politechnika Warszawska w niedzielę przegrała z PGE Skrą Bełchatów już drugi mecz w ramach ćwierćfinałów play-off PlusLigi. Pierwszy set nie zapowiadał szybkiej porażki 0:3, zwłaszcza że goście w samej końcówce prowadzili już 24:22. - My, żeby wygrać ze Skrą, musimy grać na naprawdę wysokim poziomie i cały czas, bez żadnych przestojów, go utrzymywać. W niedzielę po raz kolejny Mariusz Wlazły zrobił różnicę, więc nie ma tu za bardzo czego tłumaczyć. Każdy zna możliwości kapitana Skry, który potrafi sam wygrywać mecze. Tym razem znów byliśmy tego świadkami - podkreśla Marcin Nowak, odnosząc się do punktowych zagrywek bełchatowskiego atakującego, które na przełomie pierwszej i drugiej partii odebrały warszawianom ochotę do dalszej walki.
W niedzielę Marcin Nowak był, podobnie jak jego koledzy, bezradny W niedzielę Marcin Nowak był, podobnie jak jego koledzy, bezradny
Doświadczony środkowy zaznacza, że Skra miewa z grą rywali problemy. Jeśli jednak poczuje "krew" to staje się nie do zatrzymania. - Graliśmy od początku, ale jesteśmy takim zespołem, który mierząc się z rywalem pokroju Skry nie jest w stanie utrzymać przez cały czas koncentracji, tym bardziej wtedy, kiedy przeciwnik dyktuje swoje warunki i stawia ogromny opór. Tak było w niedzielę i my po prostu pękliśmy. Drugi set też zaczął się od asów Wlazłego i u nas przestało gdzieś tam "żreć". Koledzy Mariusza, którzy byli z nim na boisku, złapali większy luz. Zwykle, kiedy gramy z nimi na styku, widać presję i nie ma mowy o jakichś fajerwerkach, ale kiedy już mają przewagę to włącza im się ułańska fantazja i pokazują, jakimi są super zawodnikami. A tak naprawdę, w ciężkich meczach, kiedy przeciwnik po drugiej stronie siatki jest silny i zmotywowany, żeby ze Skrą wygrać, to nie ma w ich grze rzeczywiście aż takich fajerwerków, które pokazywałyby, że to jest taki silny zespół. W niedzielę po raz kolejny Mariusz pokazał klasę i czapka z głowy dla niego - podsumowuje grę ćwierćfinałowego przeciwnika Nowak. Warszawianie przed kolejnym meczem nie załamują rąk i liczą na sprawienie niespodzianki przy wsparciu własnych kibiców. - Pozytyw jest taki, że trzeci mecz mamy w Warszawie. Wyjdziemy na luzie, bo nie ma co się spinać, i jeżeli uda się zagrać przynajmniej tak, jak przez większość pierwszego seta drugiego spotkania i będziemy w stanie wygrać końcówkę wygrać, bo czasami trzeba do tego trochę szczęścia, to postaramy się ugrać trochę więcej tych setów, a może i cały mecz, żeby doprowadzić do czwartego starcia. Wiąże się to w końcu z samymi korzyściami dla naszego zespołu - zaznacza wieloletni reprezentant Polski w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl.

Każdy mecz rządzi się swoimi prawami, dlatego zawodnicy AZS-u wierzą, że karta może się jeszcze odwrócić. O wyniku trzeciego starcia zadecydować mogą niuanse. - O jakichkolwiek zaskoczeniach nie może być mowy. Kluczowa będzie dyspozycja dnia i to, czy my zagramy całym zespołem minimum swoje 80-90% możliwości, a Skra trochę słabiej - zdradza przepis na sukces nasz rozmówca.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Czy AZS Politechnika Warszawska będzie w stanie przynajmniej raz pokonać PGE Skrę Bełchatów w ćwierćfinale fazy play-off PlusLigi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×