Stanisław Pieczonka: Możemy jedynie wyjść i walczyć

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Ekipa Rastislava Chudika nieźle rozpoczęła sezon. W inauguracyjnym rozgrywki spotkaniu z Jastrzębskim Węglem pokazali się z dobrej strony. Mimo że zdecydowanymi faworytami byli siatkarze z Jastrzębia, to przyjezdni znad Brdy napędzili stracha swoim rywalom i po zaciętej walce wygrali pierwszego seta. Kolejnych partii nie udało im się wygrać, ale z optymizmem mogli patrzeć w przyszłość.

Niestety ich forma uciekła gdzieś w drodze powrotnej z Jastrzębia do Bydgoszczy. Podopieczni trenera Chudika w następnym meczu spotkali się z Asseco Resovią Rzeszów. - Wynik był dla nas tragiczny - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl przyjmujący Delecty Bydgoszcz Stanisław Pieczonka. Gospodarze nie wykorzystali atutu własnej hali i nawet nie postraszyli przyjezdnych z Podkarpacia. Miejscowi popełniali całe mnóstwo błędów w przyjęciu. - Nie wiem, dlaczego zagraliśmy tak, a nie inaczej. Resovia była przygotowana bardzo dobrze taktycznie do tego meczu. Zagrywali bardzo dobrze i w odpowiednie miejsca. Nasz gra nie wyglądała najlepiej. Bydgoszczanie zaczęli grać nieco lepiej, gdy w trzecim secie na parkiecie pojawili się: Maciej Krzywiecki i Dawid Konarski. - Czy się można cieszyć trzecim setem? Nie do końca, bo przegraliśmy do 19. Były momenty niezłej gry, ale nimi nic nie ugramy w lidze. Musimy grać dobrze przez całe sety i spotkania. Nie wiem, dlaczego przyjmowaliśmy słabo. W spotkaniu z Jastrzębiem też nie wyglądało to najlepiej. Sądzę, że jest to jeszcze troszeczkę problem komunikacji. Mam nadzieje, że z meczu na mecz będzie to wyglądało coraz lepiej. Chociaż martwi fakt, że nie gramy dobrze już teraz - kontynuował siatkarz.

Nikt nie oczekuje od zawodników Delecty zwycięstw nad takimi ekipami jak Skra Bełchatów, Resovia Rzeszów czy Jastrzębski Węgiel, ale nad przeciwnikami w ich zasięgu, bo to będą spotkania o podwójną stawkę. - Z taką grą, którą pokazaliśmy z Rzeszowem to żaden zespół nie będzie w naszym zasięgu. My możemy jedynie wyjść na boisko i walczyć. Nasza drużyna była tworzona na pierwszą ligę. Dopiero w przyszłym sezonie mieliśmy awansować do PlusLigi, ale jesteśmy tu teraz. Cieszę się z tego, bo mamy możliwość gry z najlepszymi. Chciałbym żebyśmy w następnych meczach pokazali, że możemy walczyć i wygrywać z tymi zespołami - uważa Pieczonka.

Skoro trener Rastislav Chudik budował zespół na pierwszą ligę, a nie najwyższą klasę rozgrywek - PlusLige, to być może bydgoszczanie zrobili ten krok za szybko? - Nie uważam tak, bo jeśli jest tylko taka możliwość to trzeba grać z najlepszymi. Takie spotkania jak to, z Resovią dużo dają młodym zawodnikom jak Krzywiecki czy Konarski. Dla nich to bardzo ważne, że mogą grać z takimi drużynami. Ja mam im tylko w jakiś sposób pomóc na boisku i mobilizować do lepszej gry. W pojedynku z Resovią weszli w trzecim secie i było naprawdę dobrze. Musimy się z tego cieszyć, że mamy w składzie takich młodych zawodników, którzy już niedługo może będą ciągnąć naszą grę - mówił przyjmujący.

Przyjmujący bydgoskiej ekipy ostatni sezon spędził we Francji. Tam bronił barw zespołu Toulouse Volley-Ball. - To był bardzo ciekawy sezon. Graliśmy nie tylko w lidze francuskiej, ale także w europejskich pucharach. Zaszliśmy tam bardzo daleko. Nawet włodarze się tego nie spodziewali. Zagraliśmy niezłe spotkania z włoską Romą, która później zdobyła puchar CEV. Można powiedzieć, że wszystko było na plus - uważa zawodnik. i dodał: - Organizacyjnie w Polsce i we Francji jest wszystko poukładane dobrze. Podobała mi się tam jedna rzecz. Jeżeli odległości pomiędzy miastami były większe niż 400 kilometrów to na spotkanie lecieliśmy samolotem. Niestety w Polsce nie mamy jeszcze takiej sieci lotnisk i te podróże autokarami dają się we znaki - zakończył Stanisław Pieczonka.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)