W swoim tekście "La schiacciata di Lollo" na łamach dziennika "Trentino" Bernardi, który w 2001 roku został wybrany wspólnie z Karchem Kiralym najlepszym siatkarzem XX wieku, gratuluje siatkarzom z Trydentu zwycięstwa, choć ich wygrana go zaskoczyła. - Nie tylko myślałem, że Macerata jest faworytem, lecz również nie wierzyłem, że Itas będzie w stanie zagrać tak dobrze technicznie po tym, co pokazał w pierwszych meczach - wyjaśnia. Tym czasem podopieczni Radostina Stojczewa znakomicie poradzili sobie z odwróceniem losów meczu na własną korzyść po przegranym pierwszym secie.
- Gratuluję drużynie, a przede wszystkim Winiarskiemu - podkreśla dziewięciokrotny mistrz Włoch. - Oczywiście na wielu robią wrażenie ataki w trzeci metr Kazijskiego, jednak z pewnością mogę powiedzieć, że Winiarski pod względem technicznym zaprezentował zagrania rzadkiej urody - zauważa.
Bernardi w swoim tekście ocenia również pierwsze kolejki sezonu ligowego na Półwyspie Apenińskim. Jego zdaniem na razie czempionat przypomina nieco przemiany Dr Jekkyla w Mr Hyde`a. - Dlatego też wciąż trudno stwierdzić, jaka jest wartość poszczególnych drużyn. Tak naprawdę chyba tylko Trento ją pokazało. Z całej reszty zbyt wiele drużyn waha się między pewnymi zwycięstwami 3:0 we własnej hali oraz wyjazdowymi porażkami w tym samym rozmiarze - tłumaczy. Dla Bernardiego to poważny problem włoskiej siatkówki. - Zbyt wiele ekip o wysokich aspiracjach poddaje się tym wzlotom i upadkom, choć nie powinny one schodzić poniżej pewnego poziomu techniczno-taktyczno-emocjonalnego - mówi. Jak podkreśla, swoje słowa kieruje przede wszystkim do drużyn z Cuneo i Piacenzy. Przegrały one bowiem mecze, które najsilniejsze drużyny powinny tylko wygrywać.