Mecze prowadzi mój brat bliźniak - rozmowa z Mauro Berruto, trenerem reprezentacji Włoch
W długiej rozmowie z naszym portalem szkoleniowiec tłumaczy m.in. swoje zachowanie na meczach, dlaczego nie ma Savaniego w kadrze oraz rywalizacji w fazie grupowej Ligi Światowej.
Ola Piskorska: Na początku chciałabym cię zapytać o mecz na Foro Italico w Rzymie. Wiem, że byłeś bardzo podekscytowany tym pomysłem i czekałeś na to spotkanie. Czy spełniło twoje oczekiwania?
Mauro Berruto: Było po prostu magicznie! Oczywiście było kilka niedociągnięć, jak na przykład oświetlenie czy komary (śmiech), ale całokształt był przepiękny. Myślę, że mogę mówić w imieniu wszystkich zawodników, polskich też, że było to niepowtarzalne doświadczenie. Historyczny moment dla włoskiej siatkówki i wielka promocja tego sportu w naszym kraju. Myślę, że fakt, że to nie był sparing ani show, tylko prawdziwe spotkanie, które dało kibicom prawdziwe emocje, też miał znaczenie. Publiczność stworzyła niesamowitą atmosferę, a my na dole czuliśmy się tak jak byśmy mieli jedenaście tysięcy ludzi tuż za plecami. Na pewno będziemy chcieli to powtórzyć. Ale mówiąc o Foro Italico chciałbym też podziękować polskiej reprezentacji, sztabowi i zawodnikom, że zgodzili się zagrać mecz o punkty w tak nietypowych warunkach i to dzięki nim to magiczne widowisko mogło się odbyć.- Po pierwsze, chcemy pokazać, że również sportowo zasługujemy na bycie w najlepszej szóstce i nawet nie będąc gospodarzem gralibyśmy w Final Six. A po drugie zmieniła się formuła rozgrywek Ligi i teraz faza grupowa jest wspaniałą okazją do poprawy gry mojej drużyny w kontekście mistrzostw świata. Zobacz, gramy same trudne spotkania o punkty z najlepszymi zespołami na świecie, przy tysiącach widzów, żaden trening mi tego nie da. Zawodnicy mogą się przyzwyczaić do wielkiej publiczności, tak jak będzie w Polsce. I do tego grają z bardzo mocnymi przeciwnikami. W poprzednich edycjach Ligi Światowej część drużyn w grupie była ewidentnie słabsza, można było grać z nimi rezerwami, jakieś mecze sobie odpuścić, a i tak dwie drużyny miały właściwie zapewniony awans. Teraz już tego nie ma, jest walka o każdy punkt. Po trzecie, tak się złożyło, że ostatnio ciągle graliśmy z Rosją, a z Brazylią prawie w ogóle. Dlatego okazja, żeby zagrać cztery spotkania z Brazylią jest dla mnie idealna i muszę to wykorzystać.
Dwa wyjazdowe weekendy, w Polsce i w Iranie, gracie jednak bez swoich gwiazd.
- Jak prawie wszystkie reprezentacje europejskie, musimy dać chwilę odpoczynku zawodnikom, którzy grali do końca w swoich ligach. Inaczej fizycznie nie podołaliby tak długiemu sezonowi. Poza tym zależy mi na sprawdzeniu wszystkich kadrowiczów w boju i oswojeniu również tych młodszych i mniej doświadczonych z trudnymi meczami, gdzie cała hala jest przeciwko nim. Pamiętaj, że ja będę musiał wybrać czternastkę na finały we Florencji i dlatego chciałbym ich wszystkich zobaczyć na boisku wcześniej. Po meczach w Polsce mogę powiedzieć, że ta decyzja będzie o wiele trudniejsza niż myślałem (śmiech).
Wszyscy patrzą na Brazylię i zastanawiają się nad przyczynami ich tak słabej formy. Myślisz, że to strategia jak w roku 2012, kiedy i wy i Rosja nie graliście w finałach LŚ?
- Wiadomo, że Liga Światowa jest tylko wstępem do głównej imprezy sezonu, w tym roku wyjątkowo ważnej, bo mistrzostw świata. Dla żadnego trenera nie jest celem samym w sobie i każdy trener ma odmienne podejście do przygotowań. Na pewno zmiana formuły obnaża teraz od razu wszystkie mankamenty zespołu i trudniej jest połączyć ciężki trening na siłowni z wygrywaniem. Poprzednio, kiedy dwa zespoły z grupy były tak jednoznacznie słabsze, można było niektóre mecze wygrywać o wiele mniejszym wysiłkiem. Do tego myślę, że Brazylii bardzo zaszkodziły dwie porażki z nami u siebie na rozpoczęcie rozgrywek. Nikt się nie spodziewał, że będąc gospodarzem finałów przyjedziemy najmocniejszym składem i nie oddamy im nawet punktu. A do tego moi chłopcy zagrali na zupełnym luzie mając pewność awansu do finałów. Ale odnosząc się do twojego pytania chciałbym jedno tutaj wyraźnie podkreślić - w 2012 wcale nie planowałem rezygnować z finałów Ligi Światowej. Nie była to moja strategia na pewno! Tak wyszło z kilku różnych powodów, ale wcale nie byłem z tego zadowolony. Raczej byłem zmuszony do podjęcia kliku decyzji w trakcie fazy grupowej, które mogły się skończyć brakiem awansu, ale do końca miałem nadzieję, że jednak ten awans wywalczymy.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!