Stephane Antiga: Musimy poprzestawiać głowy

Stephane Antiga przeżywał straszne katusze przyglądając się poczynaniom swoich kolegów w spotkaniach z VfB Friedrichshafen i Jastrzębskim Węglem. - Nie wiem czy moja obecność na boisku zmieniłaby cokolwiek, ale przynajmniej mógłbym spróbować. Jest mi przykro, że nie mogłem pomóc - stwierdził z trudem wydobywając słowa.

Śledząc przebieg boiskowych wydarzeń podczas inauguracyjnego pojedynku w Lidze Mistrzów z VfB Friedrichshafen, Stephane Antiga zachował spokój do końca. Wynik uznał za wypadek przy pracy, którego skutki nie są brzemienne, a nadszarpnięte morale drużyny szybko miało zostać odbudowane. Tym bardziej, że już cztery dni później Skra Bełchatów pozdejmowała w IV kolejce PlusLigi Jastrzębski Węgiel - zespół, który ostatni raz wygrał na bełchatowskim terenie półtora roku temu.

Stało się inaczej. Mistrz Polski, w nie najlepszym stylu przegrał ze śląską ekipą, która w tie breaku rozgromiła rywali do 8. Mnożące się błędy własne oraz nieporadność w przyjęciu i na kontrach - to obraz gry siatkarzy Daniela Castellaniego. - Trudno mi zrozumieć co się dzieje, przecież potrafimy grać znacznie lepiej. Na treningach wszystko wygląda zupełnie inaczej - komentuje smutny i przybity postawą swojego zespołu Antiga.

- Jasne, że kontuzje które nam się przytrafiły, nieco krzyżują szyki taktyczne, ale szczerze mówiąc, jestem zaniepokojony tym, co widziałem - dodaje zaznaczając, że wcale nie jest pewien, czy jego obecność na boisku zmieniłaby cokolwiek w obrazie gry. - Być może mógłbym uspokoić przyjęcie, ale nie przeceniałbym swojej roli. Drużynę siatkarską tworzy siedmiu zawodników, nie jeden. Jednostki mogą czasem zdecydować o przebiegu gry w trudnych momentach, poderwać zespół do walki, ale na pewno nie wygrać mecz.

Miejsce Antigi zajął Bartosz Kurek. Zdaniem francuskiego gracza, nasz reprezentant spisuje się bardzo dobrze, ale zdecydowanie bardziej jest predysponowany do gry w ataku, niż na przyjęciu. - Proszę mi jednak wierzyć, że na treningach przyjmuje naprawdę dobrze. Z czasem jego dobra gra w tym elemencie na pewno przełoży się również na rywalizację boiskową. Jest młody i ciągle się uczy, ma prawo popełniać błędy - podkreśla Antiga.

Zapewnia też, że wahania formy Skry Bełchatów nie mają swojego źródła w przyjęciu zagrywki. Problem jego zdanie polega na tym, że przed sezonem zespół zasiliło kilku nowych siatkarzy, którzy muszą się ze sobą zgrać i wypracować spójny charakter drużyny. - Na razie jesteśmy grupą zawodników, a nie kolektywem. Brakuje nam nie umiejętności czy doświadczenia, a zdecydowania i pewności siebie - uważa.

Przypomina przy okazji, że w poprzednim sezonie bełchatowianom nie zdarzyły się dwie porażki pod rząd, zawsze też grali na przyzwoitym poziomie. Teraz sytuacja się zmieniła. Zespół musi ją zaakceptować i zrozumieć, że być może hegemonia Skry się skończyła i o każdy punkt trzeba będzie walczyć naprawdę ciężko. - Musimy przestawić nasze głowy, a wtedy Skra znowu będzie silna.

- Przeżywamy bardo trudne chwile i jeśli w ciągu trzech dni jakoś się nie pozbieramy, to w Atenach możemy mieć kłopoty - mówi dalej Antiga nawiązując do zbliżającego się spotkania Ligi Mistrzów z Panathinaikosem Ateny.

Zawodnik przewiduje, że w Grecji może zdarzyć się szystko. Skra jest w stanie pokonać Panathinaikos 3:0, bo ma odpowiedni ku temu potencjał, a może też dostać lanie i wrócić do domu z niczym. - Powtarzam - kolejne mecze Skra będzie rozgrywała przede wszystkim w głowach. Tu musi wrócić spokój i stabilizacja.

Być może te wrócą do drużyny wraz z powrotem Stephane Antigi na parkiet. To nastąpi jednak najwcześniej za dziesięć dni. Siatkarz zaczyna już stopniowo wykonywać ćwiczenia w przyjęciu i przyzwyczajać kolana do wysiłku. Nie może jednak zbytnio ich forsować, bo wciąż odczuwa ból. - Kiedy już się wydawało, że pokonałem kontuzję, okazało się, że w kolanach zebrała się krew i rehabilitację trzeba rozpocząć praktycznie od nowa - informuje.

Konfrontacja z Jastrzębskim Węglem była dla Stephana okazją, by zamienić choć kilka zdań ze swoim rodakiem Guillaume Samiką. Ostatni raz widzieli się podczas sparingu w Pionkach, ale nie było zbyt dużo czasu na rozmowy. - Wtedy on był rozczarowany przegraną, dzisiaj ja. W tej potyczce mamy remis - uśmiecha się zawodnik żałując, że nie mogli zagrać przeciwko sobie. - Nasze pojedynki na pewno dodałyby smaczku rywalizacji, bo doskonale znamy swoje słabości i mocne punkty.

Stephane Antiga z zainteresowaniem obserwował jednak poczynania swojego kolegi w niedzielnym meczu i komplementował go za świetną grę blokiem oraz zimną krew w sytuacyjnych atakach. Przyznał, też że wyraźnie widać, iż dobrze czuje się w Jastrzębiu. - Samik ma cechy przywódcy i myślę, że jako lider Jastrzębskiego Węgla doskonale się sprawdzi. Jest do tego stworzony.

Komentarze (0)