Po 7. kolejkach liderem I ligi kobiet jest ekipa TKS Budowlani Nesta Toruń. Podopieczne Ewy Openchowskiej przegrały w tym sezonie tylko jeden mecz - z Budowlanymi Łódź. W pozostałych spotkaniach torunianki zdobywały komplet punktów, choć styl ich dwóch ostatnich zwycięstw (nad zespołami z Poznania i Krakowa) pozostawia sporo do życzenia.
To, że Budowlane nie grają ostatnio najlepiej przyznaje także Ewa Openchowska, która podkreśla, że jej podopieczne mają jakiś regres formy. - Kontuzjowana jest Michalina Liss, ale przede wszystkim popełniamy bardzo dużo błędów - mówi trener torunianek.
Dla Budowlanych jest to dopiero drugi sezon w I lidze kobiet, cele zespołu są jednak ambitne. - Chcemy być w czwórce - deklaruje Ewa Openchowska. - Dla nas jest to ważne nie dlatego, że myślimy o Ekstraklasie, ale z punktu widzenia marketingowego-medialnego. Im dłużej będziemy w górnej części tabeli, tym dłużej będzie się o nas mówiło w Toruniu, a my cały czas walczymy o budżet, praktycznie z miesiąca na miesiąc.
Przed sezonem wydawało się, że głównymi faworytami I ligi kobiet są w tym roku zespoły ze Szczecina i Łodzi. W pierwszej części rozgrywek niespodzianek jednak nie brakuje. - Liga się wyrównała, a dysproporcja pomiędzy czołówką, a pozostałymi drużynami jest mniejsza niż roku temu. W ubiegłym sezonie zespoły z Wrocławia, Krakowa i Szczecina były niemal o klasę lepsze od pozostałych ekip - ocenia Ewa Openchowska. - W tym roku można wygrać nawet z Budowalnami Łodź, które oczywiście są faworytkami rozgrywek. Liga jest jednak ciekawa, bo trudno przewidzieć zwycięzców poszczególnych meczów - dodaje szkoleniowiec ekipy z Torunia.