Niby wszyscy wiedzą jak on atakuje, a niewielu potrafi go zatrzymać - komentarze po meczu Asseco Resovia - Skra

Tylko na dwa sety starczyło siły i determinacji Asseco Resovii Rzeszów w pojedynku ze Skrą Bełchatów. Goście nie grali rewelacyjnej siatkówki, ale wystarczyło to na pokonanie przeciętnie spisującej się w obecnym sezonie rzeszowskiej drużyny.

Daniel Castellani (trener Skry Bełchatów): Chcę pochwalić chłopaków, którzy zagrali bardzo dobry mecz. Byliśmy maksymalnie skoncentrowani od pierwszej do ostatniej piłki, co pozwoliło nam odnieść cenne zwycięstwo. Taka gra, jaką dzisiaj prezentowaliśmy, sprawia, że nasza wartość i samoocena wzrastają – czujemy się coraz lepiej.

Mariusz Wlazły (kapitan Skry Bełchatów): Był to dla nas ciężki mecz. Niektórzy nasi zawodnicy mieli problemy przed meczem. Wyszliśmy jednak zmobilizowani na boisko i od pierwszych minut naszym celem było zwycięstwo. W pierwszych dwóch setach mecz nie układał się do końca po naszej myśli, ale mimo to udało się kontrolować grę i wygrać pierwsze partie. Trzeci set, można powiedzieć, że poszedł gładko. Trudno jednoznacznie określić, czy mamy patent na Resovię. Do każdego meczu podchodzimy z zamiarem odniesienia zwycięstwa. Cześć meczów wygrywamy, a inne znowu przegrywamy. Akurat z Rzeszowem jakoś udaje się nam wygrywać.

Ljubo Travica (trener Asseco Resovii Rzeszów): Gratulacje dla Skry, która pokazała, ze miejsce, które zajmuje w lidze jej się należy. W pierwszych dwóch setach mieliśmy okazję coś ugrać. Trzeba jednak przyznać, że jest różnica pomiędzy Skrą a Resovią. Bełchatowianie grają pewnie w ważnych momentach setów, które decydują o wygranej. Goście w meczu byli o wiele bardziej skuteczniejsi w ataku i bloku – te dwa elementy zadecydowały o tym, że to Skra wygrała, a nie my.

Paweł Papke (kapitan Asseco Resovii Rzeszów): Gratuluję drużynie Skry zwycięstwa. Niestety mecz nie ułożył się po naszej myśli. W pierwszych dwóch setach walczyliśmy na równi z gośćmi. Drużyna z Bełchatowa cały mecz grała dobrze – nie miała słabych punktów. Do tego Skra skończyła wiele ważnych kontr, w czym brylował Mariusz Wlazły. Niby wszyscy wiedza jak on atakuje, a niewielu potrafi go zatrzymać. O ile w dwóch pierwszych partiach była wyrównana walka, to w trzeciej partii sami "zakopaliśmy się" przez własne błędy i już nie mogliśmy "wygrzebać się".

Komentarze (0)