Choć przed rozpoczęciem ostatniego grupowego meczu, przeciwko gospodarzom turnieju, Polacy mieli zapewniony awans do półfinału z pierwszego miejsca, nie odpuścili ani na moment i po zaciętym spotkaniu wygrali 3:0. Końcowy wynik może wskazywać na gładkie zwycięstwo, ale w rzeczywistości tak nie było. Zwłaszcza drugi i trzeci set dostarczyły niesamowitych emocji - rozstrzygnięcia padły dopiero po grze na przewagi.
[ad=rectangle]
- Podeszliśmy dobrze mentalnie do tego meczu, mając jeszcze w pamięci przegrany 1:3 pojedynek w Anapie miesiąc wcześniej - przypomniał Jakub Kochanowski, dodając po chwili: - Myślę, że potraktowaliśmy to spotkanie jako taki mały rewanż.
W środowym pojedynku Czechów wspierała najliczniejsza do tej pory grupa kibiców. Ten doping dodatkowo zmobilizował również... biało-czerwonych. - Wiadomo, że przy pełnej hali gra się przyjemniej i automatycznie na parkiecie jest lepsze widowisko i wyższy poziom meczu. Na pewno miało to duże znaczenie - podkreślił środkowy.
Kochanowski zaprezentował się z dobrej strony, zdobywając 7 punktów, w tym 6 w ataku. Zanotował 60-procentową skuteczność w tym elemencie. Dołożył do tego 1 blok. W półfinale on i koledzy spotkają się z Francją. Zawodnik przyznał, że nie spodziewał się tak zaskakującego rozstrzygnięcia w grupie A.
Cieszył się jednak z tego, iż Polacy ostatecznie nie trafili na Italię. - Mając w pamięci kwalifikacje do tych mistrzostw, mecz z Włochami nie był dla nas łatwą przeprawą. Jestem dość zaskoczony, że znaleźli się poza "czwórką", stawiałem ich raczej w gronie faworytów - zaznaczył. Swojego piątkowego rywala podopieczni Jacka Nawrockiego i Macieja Zendeła znają bardzo dobrze. - Z Francją będziemy mieli o tyle lepiej, że graliśmy z nią aż trzy mecze kontrolne przed przyjazdem na mistrzostwa Europy. Dobrze znamy tego przeciwnika. Mam nadzieję, że wygramy - zakończył Kochanowski, mówiąc o sparingach z Trójkolorowymi w Wałbrzychu.
Piątkowe spotkanie pomiędzy Polską i Francją rozpocznie się o godz. 20.
Z Brna,
Piotr Dobrowolski.