Przed sezonem dużo mówiło się o niezwykle długiej ławce Skry i często zarzucano bełchatowskim działaczom, że reprezentanci Polski będą w zespole mistrza Polski tylko rezerwowymi. Tymczasem po zaledwie sześciu ligowych kolejkach dwóch spotkaniach w Lidze Mistrzów trener Daniel Castellani ma coraz mniejsze pole do manewru i musi główkować coraz mocniej, by skompletować wyjściową szóstkę.
Na początku drugiej partii spotkania z ZAKSĄ Dawid Murek naciągnął ścięgno Achillesa, w skutek czego musiał zejść z boiska. Atakujący bełchatowian - Jakub Jarosz w trzeciej partii doznał urazu łydki i do końca spotkania pełnił głównie rolę statysty. Murek i Jarosz "zasilili" tym samym i tak już liczne grono kontuzjowanych bełchatowskich siatkarzy.
Przypomnijmy, po zakończeniu poprzednich rozgrywek Paweł Maciejewicz poddał się operacji barku i cały czas przechodzi rehabilitację. Jeszcze w sierpniu na bóle kolana zaczął uskarżać się fiński środkowy Janne Heikkinen. Ponieważ leczenie "zachowawcze" nie przynosiło oczekiwanych rezultatów, kilkanaście dni temu zawodnik musiał się poddać operacji łąkotki. W tym tygodniu ma wznowić treningi. Również inny środkowy Skry - Marcin Możdżonek podczas treningu pod koniec października skręcił staw skokowy i chociaż trenuje już normalnie, wciąż daleko mu do optymalnej formy.
Ostatnio często niedysponowany był również atakujący Mariusz Wlazły, który nie zagrał w obu przegranych przez Skrę spotkaniach w tym sezonie. W pojedynku z Jastrzębskim Węglem nie wystąpił z powodu urazu kolana. Na boisku zabrakło go również w ostatnim ligowym meczu z ZAKSĄ - z zapaleniem krtani i gorączką musiał zostać w domu.
Największym pechowcem w drużynie Skry jest z pewnością Francuz Stephane Antiga, który już w inauguracyjnym meczu z Treflem Gdańsk doznał urazu kolana i musiał poddać się zabiegowi artroskopii. Rehabilitacja zawodnika przebiegała dłużej niż zakładano, jednak z sobotnim meczu z ZAKSĄ siatkarz wreszcie pojawił się na boisku i powinien być już zdolny do gry na spotkanie z Iskrą.