Zdecydowanym faworytem spotkania byli siatkarze mistrza Polski, którzy dwa dni wcześniej zdobyli Superpuchar naszego kraju. W składzie bełchatowian zabrakło tym razem środkowego Andrzeja Wrony. Drużyna z Lubina natomiast zagrała w takim samym zestawieniu jak przeciwko Asseco Resovii. Podopieczni Gheorghe Cretu mocno liczyli na sprawienie niespodzianki i zdobycie pierwszych punktów w lidze. Zadanie przed zespołem Miedziowych było jednak arcytrudne.
[ad=rectangle]
Początek spotkania pokazał, która strona będzie w piątkowym starciu dominować. Dzięki dobremu przyjęciu, Nicolas Uriarte mógł swobodnie gubić blok przeciwnika. Już na pierwszej przerwie technicznej, zawodnicy Skry wypracowali sobie solidną zaliczkę (8:4), która z minuty na minutę była jeszcze powiększana. Pierwszą opcją w ataku był Mariusz Wlazły. MVP mistrzostw świata był bez wątpienia wyróżniającą się postacią bełchatowian, którzy kontrolowali przebieg seta. Przewaga gości była tak duża, iż szkoleniowiec Cuprum zdecydował się na kilka korekt w składzie. Na parkiecie pojawił się między innymi Łukasz Łapszyński, który jest jednym z bardziej utalentowanych zawodników młodego pokolenia.
W drugim secie podopieczni Gheorghe Cretu postawili zdecydowanie większy opór rywalom. Po raz pierwszy w piątkowym spotkaniu, Miedziowi uzyskali nawet dwupunktowe prowadzenie (5:3). Grzegorz Łomacz skutecznie uruchamiał swoich środkowych, którzy kończyli większość piłek. Pojedynek w drugiej odsłonie był bardzo wyrównany, a wynik cały czas oscylował wokół remisu. Z biegiem czasu zarysowała się jednak przewaga gości z Bełchatowa, którzy przejęli kontrolę nad spotkaniem. Na drugiej przerwie technicznej mistrz Polski prowadził 16:14 i był na najlepszej drodze, aby zwyciężyć w drugiej partii. Dalsze fragmenty seta przebiegały pod dyktando bełchatowian, którzy systematycznie powiększali przewagę nad beniaminkiem.
Drużynie Miguela Falaski brakowało już tylko jednego seta, aby w piątkowym meczu zgarnąć komplet oczek. Beniaminek nie zamierzał jednak składać broni i ponownie podjął rękawice z rywalami. Na pierwszej przerwie technicznej gospodarze prowadzili 8:7. Miedziowi z Lubina grali coraz odważniej a przede wszystkim skuteczniej. Pierwsze skrzypce w szeregach gospodarzy grał Marcel Gromadowski, który był motorem napędowym beniaminka. Po raz pierwszy w tym spotkaniu doszło do emocjonującej końcówki, w której więcej zimnej krwi zachowała rozpędzona drużyna z Bełchatowa. Ostatecznie Skra pokonała beniaminka z Lubina 25:22 i w całym spotkaniu 3:0.
Cuprum Lubin - PGE Skra Bełchatów 0:3 (15:25, 20:25, 22:25)
Cuprum: Łomacz, Paszycki (6), Trommel (4), Gromadowski (10), Kadziewicz, Borovnjak (6), Rusek (libero) oraz Michalski (1), Łapszyński (3)
PGE Skra: Lisinac (8), Wlazły (11), Kłos (8), Marechal (4), Conte (11), Uriarte (1), Piechocki (libero) oraz Brdjović (1), Muzaj (9), Włodarczyk, Winiarski (3)
Dokładnie tak. A Ty 7egionisto idź i dowiedz się jak to jest zostać legendą danego klubu.