- Ja mam żal do moich siatkarzy, którzy w końcówkach setów robili dużo niepotrzebnych błędów - powiedział Marek Kardos. - Niestety z własnymi błędami nie da się wygrać spotkania. Dziwie się, że mieliśmy swoje okazje i ich nie bierzemy - dodał trener AZS Częstochowa.
[ad=rectangle]
Kardos przyczynę porażki dostrzegał w słabym serwisie swojej drużyny: - Dzisiaj istniała jeden zespół na zagrywce. My tylko przebijaliśmy i parę razy zrobiliśmy punkty. To nie wystarczy. Zawodników Politechniki trzeba odciągnąć od siatki, bo to są dobrze wyszkoleni siatkarze, którzy bez problemu radzą sobie z pojedynczym lub lecącym blokiem.
W zupełnie innym nastroju był trener AZS Politechniki Warszawskiej Jakub Bednaruk.
Popularny "Diabeł" cieszył się, że zespół poprawił grę w różnych elementach. - Po ostatnim meczu z Effectorem Kielce byliśmy bardzo źli na siebie. Nasze podejście było złe. Byliśmy przestraszeni i lęk przed porażką nas sparaliżował. Tym razem psychicznie nastawialiśmy się do tego meczu. Widać było, że chcieliśmy naskoczyć na Częstochowę. To się udało. Ci młodzi ludzie muszą tak robić. Naskakiwać na przeciwnika i zobaczyć co się będzie dalej działo, bo innego wyjścia nie ma. Warto także podkreślić, że przegrywaliśmy pierwsze sety w ostatnich sześciu pojedynkach. Pracowaliśmy nad tym trzy dni. Kwestia mobilizacji i skupienia. Jak popracujesz na rozgrzewce, na treningu to wtedy są efekty w meczu - skomentował .
Szkoleniowiec Inżynierów na pomeczowej konferencji pochwalił rozgrywającego, kapitana zespołu Piotra Lipińskiego: - Takiego Piotrka chcemy oglądać w Warszawie. Był zły na siebie po meczu z Kielcami i teraz się zrehabilitował. Podobnie rezerwowi spełnili swoją role. Po raz trzeci już pomagają w ważnych momentach. To jest pozytywne.
Politechnika zaliczyła najlepszy początek sezonu w historii klubu. Bednaruk podkreślał jednak, że na jego podopiecznych nie ciąży presja związana z kolejnymi zwycięstwami: - W większości to 20-letni ludzie, jednak już dorośli i myślą o następnych meczach, nie o seriach, startach. Nie liczy się to w sporcie. Dla nas jest najważniejsze następne spotkanie - zakończył Jakub Bednaruk.