Ambicja to za mało na Skrę (relacja)

- Mnie nie interesują piękne porażki. Wolałbym grać brzydko, ale wygrywać mecze - tak środowy pojedynek ze Skrą Bełchatów podsumował trener Delecty, Waldemar Wspaniały. Bydgoszczanie grali ambitnie, ale to było za mało na doświadczony zespół mistrzów Polski.

Delecta Bydgoszcz - Skra Bełchatów 1:3 (25:20, 21:25, 23:25, 21:25)

Delecta Bydgoszcz: Lipiński, Cerven, Pieczonka, Sopko, Nowak, Janczak, Dębiec (libero) oraz Kaczmarek, Augustyn, Kokociński.

Skra Bełchatów: Pliński, Kurek, Jarosz, Falasca, Wnuk, Bąkiewicz, Gacek (libero) oraz Antiga, Możdzonek

MVP: Piotr Gacek

Aż pięć tysięcy widzów obserwowało pojedynek bydgoskich siatkarzy z ekipą Skry. Do hali Łuczniczka zawitali fani z całego regionu, a nawet z oddalonego od 120 kilometrów Nowego koło Grudziądza. Trudno się jednak dziwić, bowiem w Bydgoszczy nie codziennie można oglądać tak znakomitą drużynę jak PGE Skra. Gospodarze jednak swoją grą wstydu nie przynieśli.

Sporo problemów ze znalezieniem optymalnego zestawienia miał trener gości, Daniel Castellani. Agentyńczyk nie mógł skorzystać z usług kontuzjowanych Dawida Murka oraz Mariusza Wlazłego, który w ogóle nie przyjechał do Bydgoszczy. Ponadto nie w pełni sił byli także Stephane Antiga i Janne Heikkinen, a cały mecz na ławce przesiedział Maciej Dobrowolski. Znakomicie spisali się jednak zmiennicy.

W głównej mierze to właśnie dzięki świetnej grze Jakuba Jarosza oraz Bartosza Kurka bełchatowianie mogą zawdzięczać środowe zwycięstwo. Gdyby nie kapitalna postawa pod siatką 21-letniego atakującego, gospodarze zainkasowaliby przynajmniej jeden punkt. Po pierwszym secie na to się zanosiło, bowiem w pewnym momencie podopieczni Waldemara Wspaniałego prowadzili nawet 16:10.

Mimo iż w kolejne sety padły łupem siatkarzy Skry, to zawodnicy Daniela Castellaniego musieli się ostro napocić, aby wyrywać pojedyncze punkty gospodarzom. Od trzeciej partii niemal przez cały czas trwała wyrównana walka i ostatecznym wyniku zadecydowała zagrywka. - Ciągle w naszym zespole nie ma komunikacji. Właśnie przez to potraciliśmy ważne punkty w trzech ostatnich odsłonach - mówił po meczu szkoleniowiec Delecty, Waldemar Wspaniały.

I to prawda, bowiem tylko dwa pierwsze sety nie przyniosły emocji. W czwartej i piątej partii wyrównana walka toczyła się niemal do końca. Bydgoszczanie mogliby przynajmniej cieszyć się z jednego ligowego punktu, gdyby lepiej przyjmowali serwy Bartosza Kurka. Przy stanie 20:20 przyjmujący Skry zdobył cztery punkty dzięki piekielnie mocnej zagrywce, która sprawiała spory kłopot miejscowym siatkarzom. Podobnie było w czwartej partii, kiedy nieporozumienie w szeregach Delecty, przy stanie 22:23 wykorzystał Bąkiewicz.

- Na pewno z naszej strony był to mecz walki, byliśmy zdeterminowani. Staraliśmy się dorównać Skrze, a nawet liczyliśmy po cichu na wygraną. O naszej porażce zadecydowały końcówki trzech ostatnich setów. Mecz z pewnością mógł się podobać, a my momentami czuliśmy satysfakcję z tego, co robiliśmy na parkiecie - podsumował występ swojej drużyny kapitan Delecty, Krzysztof Janczak.

Źródło artykułu: