Obie ekipy w ostatnich dniach znalazły się na dwóch przeciwległych biegunach. Częstochowianie w sobotę ponieśli trzecią porażkę z rzędu. Tym razem musieli uznać wyższość tegorocznego beniaminka PlusLigi, MKS Banimexu Będzin, który w meczu z AZS-em wywalczył swoje pierwsze historyczne punkty w siatkarskiej elicie. Kompromitujący momentami występ nie pozostał bez echa i zawodnicy usłyszeli kilka cierpkich słów ze strony kibiców, którzy zjawili się w sosnowieckiej hali. Dłużny fanom nie pozostał kapitan drużyny, Michał Bąkiewicz, który w nieparlamentarnych słowach nakazał im opuścić halę.
[ad=rectangle]
Atmosfera wokół klubu ponownie nie jest najlepsza i wygląda na to, że na linii klub-kibice wybuchnął kolejny w ostatnich miesiącach konflikt. - Oczekiwaliśmy przede wszystkim wsparcia od kibiców. Gramy w siatkówkę i staramy się to robić, jak najlepiej. Na tę chwilę różnie nam to wychodzi, ale myśleliśmy, że kibice stoją za nami. Tymczasem okazuje się, że nie dość, że gramy z przeciwnikiem, to jeszcze musimy walczyć z własnymi fanami. Nie podziękuję im za doping, bo kawał serca wkładamy w siatkówkę, żeby uszczęśliwiać zarówno siebie, jak i ich, a tutaj wychodzi tak, że jesteśmy sami - mówił po sobotnim spotkaniu wyraźnie rozżalony, Adrian Stańczak.
We wtorek klub wydał specjalne oświadczenie, wyrażając ogromne zbulwersowanie postawą osób, mieniących się fanami klubu. - Jesteśmy zbulwersowani sposobem obrażania zarówno nas, a co za tym idzie Klubu, którego barwy mamy zaszczyt reprezentować. Zarzuty, kierowane w naszą stronę w sposób całkowicie niedopuszczalny, mają w dodatku wymiar absurdalny. Zarzucanie nam braku ambicji i woli walki w trakcie czwartego seta ostatniego meczu w Sosnowcu jest czymś niezrozumiałym i nie ma nic wspólnego z faktami. Prawdziwy AZS to my - możemy przeczytać w oświadczeniu. Czy napięta atmosfera wyzwoli w ekipie prowadzonej przez Marka Kardosa większe pokłady energii i zaowocuje trzecią w sezonie wygraną?
Bielszczanie w ostatniej serii spotkań również przegrali, ale po spotkaniu z Lotosem Treflem Gdańsk zebrali wiele pochlebnych recenzji. Podopieczni doskonale znanego pod Jasną Górą, Piotra Gruszki napsuli sporo krwi rewelacyjnie dysponowanej drużynie z Trójmiasta, wygrywając pierwszą partię. Decydujące słowo należało jednak do gdańszczan, który po raz ósmy w tym sezonie zgarnęli komplet punktów. - Przyzwyczaiłem się do tego, że szukam rzeczy pozytywnych. Nie jestem zadowolony z wyniku, ale widziałem więcej momentów dobrej gry mojej drużyny, dlatego uśmiech pojawił się na twarzy. Patrząc na statystyki, olbrzymia różnica wytworzyła się w bloku. Ponadto bardzo słabo spisaliśmy się w kontrataku. Wszystkie zespoły wiedzą, że mamy z tym problem - podkreślał po meczu z Lotosem Trefl, opiekun ekipy z hali pod Dębowcem.
W porównaniu z początkiem rozgrywek w grze bielszczan widoczny jest jednak progres. Dobre mecze ze słabymi przeplatają natomiast Akademicy, wobec czego ciężko przewidzieć, jak potoczy się środowa potyczka. Obie ekipy sąsiadują ze sobą w tabeli. Na razie wyżej plasują się częstochowianie, którzy z dorobkiem siedmiu punktów zajmują dziewiątą pozycję w ligowym zestawieniu, mając kontakt z czołową ósemką. BBTS z pięcioma oczkami na koncie znajduje się pozycję niżej.
Kto tym razem będzie mógł cieszyć się ze zwycięstwa? Początek środowego spotkania zaplanowano na godzinę 18:30.