Wycinek z życia: Justin Duff - kangurzy wyskok bronią dwusieczną

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Pod skrzydłami rodaka spędził w Turcji niemal trzy sezony. Pole do popisu miał przede wszystkim na arenie europejskiej, dokładniej w rozgrywkach Ligi Mistrzów. W lidze nad Bosforem obowiązuje bowiem limit trzech obcokrajowców na boisku, przez co kanadyjski siatkarz nie zawsze miał miejsce w składzie podczas bojów toczonych na tym polu. To właśnie była główna przyczyna tego, że zdecydował się na opuszczenie Arkasu jeszcze przed zakończeniem sezonu 2012/2013.  - To było bardzo niespodziewane. Właśnie zostaliśmy wyeliminowani z gry w Lidze Mistrzów przez ZAKSĘ. Byliśmy na kolacji w restauracji razem z wszystkimi członkami klubu. Wiedziałem, że nie zagram w żadnym meczu ligi tureckiej przez limit obcokrajowców, więc pomyślałem, może spróbuję poszukać czegoś we Francji i będę kontynuować granie - relacjonował okoliczności swojego odejścia sam zawodnik. Z tureckim klubem dwukrotnie brał udział w Final Four Ligi Mistrzów, za każdym razem kończąc udział w nim na 4. miejscu.

Jednym z obecnych na wspomnianej kolacji był jednak znany włoski siatkarski agent Luca Novi, reprezentujący interesy jednego z innych, ówcześnie grających w Izmirze obcokrajowców, Brazylijczyka Joao Paulo Bravo. Duff miał nieco szczęścia, ponieważ Włoch akurat poszukiwał środkowego do jednej z rosyjskich drużyn. Okazała się nią ekipa Biełogorie Biełgorod, będąca zdecydowanie czołową firmą Superligi. Justin nie wahał się ani przez chwilę. - Nie minęły nawet dwie godziny od wyeliminowania nas z Ligi Mistrzów, a ja miałem ofertę z Biełgorodu. Tak bardzo się starałem, żeby nie zacząć biegać po ulicy i nie krzyczeć z powodu tego, co mi się przytrafiło. Zdobycie wizy zajęło mi prawie tydzień, ale sam proces był szybki, wszystko poszło świetnie - mówił Kanadyjczyk.

Nieoczekiwana lekcja pokory 

W Rosji spędził zaledwie parę miesięcy, ale zdążył w tym czasie wywalczyć ze swoim klubem mistrzostwo kraju. Jego kariera zaczynała nabierać coraz większego rozmachu. Z powrotem chciał go pozyskać Arkas, napływały także inne oferty, a sam zawodnik cierpliwie czekał, jaką decyzję podejmą w sprawie jego przyszłości działacze z Biełgorodu. Gdy wszystko zaczynało mu się doskonale układać, całość została zniweczona przez jedną feralną akcję, która wydarzyła się na zgrupowaniu reprezentacji.

O sobie dało znać kolano. Siatkarz doświadczył potwornego bólu, którego nie złagodziła postawiona niedługo później diagnoza, mówiąca o kilku miesiącach rozbratu ze sportem. - Nie miałem żadnych możliwości, żeby pokazać się potencjalnym pracodawcom. Zdecydowałem się, że zostanę w naszym centrum sportowym, gdzie przechodziłem rehabilitację kolana. Miałem wiele terapii, wykonałem specjalny program, który trwał czternaście tygodni. Wszystko przebiegało bardzo wolno i stopniowo. Najpierw zaczynałem od pięciu wyskoków na dzień oraz dużo pracy na siłowni - opisywał Duff.

Jako, że proces dochodzenia do pełnej sprawności trwał w tym wypadku praktycznie do końca 2013 roku, zawodnik został postawiony przez trudnym zadaniem znalezienia sobie pracodawcy. W Europie mu się to nie udało, więc postanowił obrać egzotyczny kierunek, jakim bez wątpienia była indonezyjska ekipa Dżakarta Energi. - Czułem, że osiągnąłem swój najniższy poziom w karierze. Przeprowadzka z prawdopodobnie najlepszej ligi do takiej, o której pewnie nikt nie słyszał... Dzięki temu doceniłem siatkówkę jeszcze bardziej. To pokazało mi, jak szybko możesz z bycia na szczycie sięgnąć dna - zaznaczał.

Pomimo tego, że na warunki klimatyczne i atmosferę panującą wokół siatkówki w Indonezji nie narzekał, przed sezonem 2014/2015 zdecydował się na powrót do Europy, zasilając szeregi Transferu Bydgoszcz. - Mam nadzieję pomóc Transferowi w dojściu do grona najlepszych. Indonezja była dla mnie przyjemnym życiowym doświadczeniem, ale chciałem wrócić do ligi, która popychałaby mnie naprzód każdego dnia, tak jak robiła to Rosja. Chcę w tym roku urosnąć w siłę, a nadarzyła się ogromna szansa, by to osiągnąć - wyjawiał Kanadyjczyk w przedsezonowej rozmowie na oficjalnej stronie bydgoskiego klubu. Do osiągnięcia optymalnej formy jeszcze trochę mu brakuje, choć już zdążył pokazać swój duży potencjał w ofensywie. Jeśli do swojej gry dołoży lepszą postawę w bloku, powinien wkrótce stać się żelaznym ogniwem drużyny prowadzonej przez Vitala Heynena.
Kanadyjczyk bardzo chwali sobie pobyt w zespole znad Brdy Kanadyjczyk bardzo chwali sobie pobyt w zespole znad Brdy
Blogger pełną gębą

Duff od kilku lat ma pewne miejsce w dorosłej reprezentacji Kanady. Pierwsze powołanie do kadry juniorów otrzymał już w 2006 roku, lecz jego przygoda z grą w koszulce Kraju Klonowego Liścia zaczęła się na poważnie w 2009 roku. Wtedy to 21-letni siatkarz wziął udział w Pucharze Panamerykańskim w meksykańskim Chiapas oraz pojechał na Uniwersjadę do Serbii. W pierwszej z wymienionych imprez wywalczył srebrny medal (porażka 2:3 w finale ze Stanami Zjednoczonymi - przyp. red.), natomiast zmagania w igrzyskach studenckich zakończył wraz z kolegami na 6. miejscu. Kanada odpadła w ćwierćfinale, po bardzo zaciętym boju (2:3) z późniejszym triumfatorem, Rosją.

O ile w tych dwóch turniejach nie brał udziału "pierwszy garnitur" kanadyjskiej siatkówki, o tyle już rok później Duff załapał się do reprezentacji na mistrzostwa świata. Udział w tej imprezie zakończył się co prawda dla siatkarzy z Ameryki Północnej szybko, bo już w pierwszej rundzie, ale pomimo rozegrania tylko trzech spotkań zdołali oni sprawić niemałą niespodziankę, jaką było pokonanie Serbii 3:1. Środkowy, debiutujący na tak poważnej imprezie, poza dwoma występami zasłynął wówczas także tym, że przez nieco ponad tydzień prowadził bloga, na którym zamieszczał swoje wrażenia związane z mundialową otoczką. I tak oto z jego wpisów można było dowiedzieć się na przykład, że jeden z polskich kibiców zaproponował byłemu środkowemu Farta Kielce i Cerradu Czarnych Radom, Adamowi Kamińskiemu, rękę swojej córki. Więcej refleksji Justina z tamtego czasu do poczytania pod adresem www.justinduffsworldchampionshipblog.blogspot.com.

W kolejnych czterech latach (2010-2014) Kanadyjczycy, zwykle z Justinem w składzie, coraz śmielej pukali już do bram czołówki. Na uwagę zasługiwały przede wszystkich ich występy w Lidze Światowej 2013, kiedy to w turnieju Final Six sensacyjnie pokonali 3:2 Rosję czy też podczas niedawnych mistrzostw świata w Polsce, gdzie byli całkiem blisko wywalczenia awansu do czołowej "szóstki". W bezpośrednio decydującym o realizacji tego celu pojedynku lepsi od nich okazali się jednak Niemcy, wygrywając 3:0. - Życie profesjonalnego sportowca to emocjonalny rollercoaster, po jednej dobrej grze czujesz się świetnie, jeden kiepski mecz i zastanawiasz się czy nie skończyć z tym - mówił Duff. Wydaje się, że po straconym sezonie 2013/2014 jego kariera zaczyna wraz z upływem kolejnych dni stopniowo wracać na właściwe tory.

Czy Justin Duff okaże się dużym wzmocnieniem Transferu Bydgoszcz?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×