Dariusz Daszkiewicz: Straciliśmy swoją szansę

Pojedynek z BBTS-em był pełen błędów po stronie siatkarzy Effectora. Nic więc dziwnego, że opiekun gospodarzy nie był zadowolony. - Kolejny raz nie realizujemy tego co sobie zakładamy - mówił.

Sebastian Najman
Sebastian Najman
Kielczanie bardzo chcieli zrehabilitować się za środową porażkę z Lotosem Treflem Gdańsk, jednak ich występ przeciwko ekipie Piotra Gruszki ciężko ocenić pozytywnie. Zdaniem Dariusza Daszkiewicza jego podopieczni wypadli źle nawet w wygranym pierwszym secie. - Słaba postawa była zarówno w pierwszym jak i drugim secie. Jedyna różnica była taka, że dołożyliśmy coś zagrywką. Bardzo mocno pomógł nam za to przeciwnik, który popełnił aż 11 błędów, ale nie wynikało to z naszej dobrej gry - komentował.
Mimo wielu mankamentów biało-czerwono-niebiescy byli bliscy doprowadzenia do tie-breaka. Ostatecznie po pełnej emocji walce górą okazali się siatkarze BBTS-u. - Szkoda, ponieważ już drugiego takiego seta przegrywamy w tym sezonie - żałował Daszkiewicz. - Mieliśmy swoje szanse i trzeba było je wykorzystać. W tym ostatnim secie zagraliśmy najlepiej w ataku i tutaj można mieć pretensje tylko za pojedyncze piłki, jak choćby ostatnią beznadziejnie zaatakowaną - stwierdził.

Kulejąca skuteczność nie była jedynym elementem, który sprawił, że Daszkiewicz miał pretensje do swojego zespołu. - Problem z atakiem był ogromny. Zespół z Bielska zagrał tak jak się spodziewaliśmy. Ciężar gry wzięło na siebie dwóch najbardziej doświadczonych zawodników - Kapelus oraz Gonzalez - i nie radziliśmy sobie z tym. Kolejny raz nie realizujemy tego co sobie zakładamy. Latamy cały czas na siatce, lecz przy tak dobrej grze przeciwnika ciężko jest kogoś zablokować.

Gdyby to Effector zwyciężył, umocniłby się na 10. pozycji. W obecnej sytuacji ścisk w dolnej części tabeli jest jeszcze większy. - Straciliśmy swoją szansę, bo mogliśmy odskoczyć od Bielska na 6 punktów i mieć trochę spokoju, mając w perspektywie teraz bardzo ciężkie spotkania. Nie udało się i musimy szukać szans gdzie indziej - zakończył 47-letni szkoleniowiec.

Piotr Gruszka: Dla mnie są to ciągle nowe emocje

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×