- To była taka mała demonstracja siły z naszej strony. Od początku dobrze weszliśmy w mecz i zaczęliśmy dyktować swoje warunki na zagrywce. Bardzo dobrze przyjmowaliśmy, prowadziliśmy grę na siatce. AZS osłabiony brakiem Artura Udrysa praktycznie nie miał tutaj czego szukać - komentował tuż po zakończeniu rewanżowego meczu pierwszej rundy fazy play-off Grzegorz Pająk.
[ad=rectangle]
[tag=10392]
Effector[/tag] już w Częstochowie pokazał, że jego forma idzie w górę. Wtorkowy występ w Hali Legionów był tego doskonałym potwierdzeniem. - W tygodniu było trochę nerwów, bo nie wiedzieliśmy jak ten mecz może się otworzyć, ale jak już zaczęliśmy grać taki "koncert" to było łatwiej. Cieszymy się ze zwycięstwa i teraz czeka nas bardzo fajne granie - stwierdził rozgrywający kielczan.
28-latek po raz drugi w ostatnich tygodniach odebrał statuetkę dla najlepszego zawodnika meczu. Pająk nie tylko dogrywał świetne piłki swoim kolegom, ale też straszył zagrywką i... udzielał się w ataku, popisując się efektownym "gwoździem". - Czekałem na taką piłkę kilka dobrych kolejek. Lubię atakować, w sezonie letnim gram na plaży, także czerpię z tego radość. Chłopaki nie mają tego za złe, tym bardziej jeśli atakuję skutecznie - mówił.
Kolejnym rywalem zespołu Dariusza Daszkiewicza będzie Cuprum Lubin. Kielczanie wiedzą, że nie są faworytem, ale mimo to liczą, że postawią się kolejnej ekipie i zrobią ważny krok w kierunku piątej lokaty. - Jak dobrze zaczniemy, to spotkanie z Cuprum będzie bardzo ciekawe. Ciężko powiedzieć jaki będzie wynik, bo drużyna z Lubina jest solidna i dobrze funkcjonuje w systemie obrona - blok. Grają spokojną, dokładną piłkę i ma tam kto kończyć. My musimy zagrać tak jak z Częstochową i czekać na słabszy moment lubinian, żeby móc powalczyć - zakończył.