Sebastian Świderski: Rywale zagrają u siebie dużo lepiej
- To jeszcze nie koniec rywalizacji, natomiast zdajemy sobie sprawę, że w Pucharze CEV nadal możemy coś ugrać - powiedział trener ZAKSY Kędzierzyn-Koźle po zwycięstwie nad Cai Voleibol Teruel.
Przed rozpoczęciem środowego pojedynku, sztab szkoleniowy drużyny z Kędzierzyna-Koźla mógł mieć spore wątpliwości co do tego, kto po stronie Cai Voleibol Teruel rozpocznie je na pozycji atakującego. W rozgrywkach Ligi Mistrzów częściej występował na niej doświadczony Juan Carlos Barcala, lecz tym razem na boisku w wyjściowym ustawieniu zameldował się Jesus Chourio. Wenezuelczyk, podobnie jak pozostali jego koledzy, nie wyrządził jednak Trójkolorowym znaczącej krzywdy.
- Rzeczywiście byliśmy przygotowani na Barcalę, natomiast dla nas to nie był problem. W końcu zagraliśmy tak, jak sobie założyliśmy, patrząc się najpierw na siebie, a dopiero później na rywala. Nie daliśmy przeciwnikom wielkiego pola manewru, jeśli chodzi o grę pod siatką. Mieli problemy z przyjęciem, więc rozgrywali akcje z okolic trzeciego metra i musieli bardzo mocno kombinować. W połowie setów zawsze gubiliśmy na chwilę koncentrację, ale w końcówkach już tak nie było i to pozwoliło nam zwyciężyć - dodał 37-letni szkoleniowiec.
W odniesieniu pewnego triumfu nie przeszkodził jego podopiecznym brak dwóch znaczących ogniw - rozgrywającego Pawła Zagumnego oraz środkowego Jurija Gladyra. Przyczyny ich absencji były zróżnicowane. - Jurek po raz kolejny jest po serii zastrzyków, które cyklicznie musi przyjmować co kilka tygodni. Po nich potrzebuje od dwóch do czterech dni odpoczynku, więc w jego przypadku decydowały względy zdrowotne. Co do Pawła, był to wyłącznie taktyczny wybór całego sztabu. Miał on jakieś drobne problemy z kolanem i doszliśmy do wniosku, że najważniejsze jest, by odpoczął i był gotowy na resztę sezonu. Podjęliśmy też decyzję o daniu szansy na pokazanie się przed własną publicznością Michałowi Superlakowi. Pamiętamy, że to między innymi dzięki niemu jesteśmy w rundzie challenge. To on pokierował naszą grą w Izmirze tak skutecznie, że wygraliśmy "złotego seta". Obecność w składzie była dla niego nagrodą za to, co zrobił w Turcji - podsumował Świderski.
Jeżeli chcesz być na bieżąco ze sportem, zapisz się na codzienną porcję najważniejszych newsów. Skorzystaj z naszego chatbota, klikając TUTAJ.