Zarówno dla AZS-u Częstochowa, jak i BBTS-u Bielsko-Biała obecny sezon nie jest udany. Obie drużyny w piątek rozpoczęły rywalizację o trzynastą lokatę w PlusLidze. Po pierwszym spotkaniu bliżej wywalczenia tego miejsca są bielszczanie. W rewanżu Akademicy, by uniknąć ostatniej pozycji w tabeli, muszą nie tylko wygrać za trzy punkty, ale również triumfować w złotym secie.
[ad=rectangle]
Obie drużyny chciały zrehabilitować się za porażkę w poprzedniej fazie rozgrywek. Bielszczanie niespodziewanie ulegli MKS-owi Banimexowi Będzin, a częstochowianie w kiepskim stylu przegrali z Effectorem Kielce. Po zakończeniu spotkania trener gości nie ukrywał radości z postawy swoich podopiecznych. - Przyjechaliśmy do Częstochowy po zwycięstwo, bo po co można przyjechać rywalizując o to miejsce? Przyjechaliśmy do zespołu, który jest koło nas w tabeli. Cel zrealizowaliśmy, ale bardziej cieszy mnie, że w takich meczach, w których może być różnie, pokazujemy dobrą grę - przyznał Piotr Gruszka.
Stawka meczu sprawiła, że trybuny hali w Częstochowie świeciły pustkami, a w związku z protestem miejscowych fanów doping prowadziła grupka kibiców z Bielska-Białej. Z kolei na parkiecie było widać, że oba zespoły myślą już o zakończeniu nieudanego sezonu. - Wszyscy się zastanawiali, jak do niego podejdziemy, Chłopaki pokazali i na treningach i w meczu, że chcą wygrać. Zwycięstwo, niezależnie kiedy, z kim i w jakiej fazie rozgrywek, jest istotne dla rozwoju zarówno dla każdego z zawodników, jak mojego - ocenił szkoleniowiec BBTS-u.