Trybuny na Final Four siatkarek: barwni Turcy, 2400 kilometrów pasji

Najlepsze żeńskie drużyny klubowe Europy przyjechały do Polski po ponad dekadzie. W Szczecinie każdej ekipie towarzyszyła duża grupa sympatyków.

Chemik Police był gospodarzem turnieju tej rangi pierwszy raz. Pierwotnie nie ubiegał się o organizację, natomiast został zaproszony do współpracy przez Europejską Konfederację Piłki Siatkowej. Jej prezydent, Luksemburczyk Andre Meyer przyjechał zresztą do Szczecina. To tylko jeden z grupy honorowych gości.
[ad=rectangle]
Chemiczki otworzyły turniej pojedynkiem z Unendo Yamamay Busto Arsizio. Przegrały dość gładko w trzech partiach. Nie pomogło urwać choć seta wsparcie 4900 kibiców. Przeważali sympatycy siatkówki ze Szczecina, ale byli także z nieco dalszych stron. Pojawiła się na trybunach choćby flaga z Mrzeżyna.

Po drugim secie kibice Chemika zaprezentowali sektorówkę o powierzchni 450 metrów kwadratowych. To halowy rekord Polski. Szczecin przyciąga ostatnio takowe. Ten stadionowy został ustanowiony na niedalekim Azoty Arenie - Stadionie im. Floriana Krygiera w lipcu minionego roku. Rozłożenie sektorówki próbowano dzień przed meczem. Skutecznie tak wówczas jak i w trakcie półfinału.

Każdy z klubów goszczących w Szczecinie otrzymał 200 biletów dla swoich fanów i wykorzystał tę pulę. Włochów z fan klubu Unendo Yamamay można było spotkać pod Azoty Arena już dwie godziny przed meczem. Barwni i głośni przywieźli między innymi flagi z hasłami "2400 kilometrów pasji" oraz "duma Italii". - A teraz idziemy świętować - zapowiadali po zwycięstwie swoich pupilek z Chemikiem. Jak mówili, tak zrobili i nieliczni zostali na drugi półfinał. Swojego rywala oglądały natomiast finalistki z Busto Arsizio.

Drugi mecz dnia oglądały w towarzystwie około 4000 widzów. Nie zabrakło tradycyjnych zabaw z imitowaniem gestów sędziego na czele. Pojawiły się też barwne i liczne grupy z Turcji. Kibice Eczacibasi Vitry Stambuł w żywych, pomarańczowych barwach przypominających stroje reprezentacji Holandii.

- Nie boimy się kibiców z Turcji, szanujemy ich. Wszystko musieliśmy dobrze przemyśleć, zaplanować logistycznie. Kibice tureckich drużyn nie będą siedzieć w sąsiadujących sektorach. Nie chcemy dopuścić do jakichś konfliktów - zapowiadała Joanna Żurowska z komitetu organizacyjnego.

I faktycznie, fani VakifBanku Stambuł w żółtych strojach zasiedli po przeciwnej stronie Azoty Areny z bębnem i w towarzystwie grupki miejscowych. Pośrodku - ojciec jednej z zawodniczek VakifBanku wybrał sobie miejsce na środku parkietu, za plecami sędziego. Nie szczędził temu ostatniemu podpowiedzi.

Po pierwszym dniu Final Four najwięcej powodów do radości mieli zwolennicy Eczacibasi. Spotkać ich można było późnym wieczorem przed halą, grających mini mecz. W niedzielę, ten najważniejszy w turnieju - finał - Tygrysy zagrają z Unendo Yamamay. Wcześniej Chemik Police zagra o brąz z VakifBankiem.

Komentarze (0)