Lotos Trefl Gdańsk rywalizację z Asseco Resovią Rzeszów rozpoczął od porażki na Podpromiu. Rzeszowianie mieli więcej argumentów w tym spotkaniu i wygrali zasłużenie. Niewielu spodziewało się jednak wygranej Pasów w trzech setach.
[ad=rectangle]
- Siła rażenia Resovii była ogromna, szczególnie w polu zagrywki. Każdy zawodnik tej drużyny serwował atomowo, a floaty były bardzo dobre. To był klucz do wygranej w tym spotkaniu. Oprócz tego rzeszowianie zachowali chłodną głowę w końcówkach i dopięli swego - mówi Damian Schulz.
Podopieczni Andrei Anastasiego w początkowych momentach każdego z setów potrafili odskoczyć na kilka "oczek". Potem jednak wicemistrzowie Polski błyskawicznie odrabiali straty. - Mieliśmy dobre początki w każdym z setów, ale potem niestety oddawaliśmy inicjatywę Resovii. Sytuacja powtarzała się w każdej partii. Prowadzimy, a za chwilę wchodzi Marko Ivović na zagrywkę i na tablicy wyników robi się remis - przyznaje atakujący.
Zagrywka Asseco Resovii zrobiła swoje. Gdańszczanie mają jednak w swojej grze rezerwy. - Aby wygrać z Resovią, musimy trzymać się swojego stylu gry. W pierwszym pojedynku tego nie robiliśmy. Najpierw powinniśmy skupić się na swojej grze, a nie na tym, co pokazuje przeciwnik - oznajmia 25-latek.
Lotos Trefl Gdańsk gra praktycznie jedną szóstką. Czy podstawowi zawodnicy narzekają już na zmęczenie? - Jeśli mówimy o pozycji atakującego, to wystarczy spojrzeć na Murphy'ego Troy'a, żeby dostać odpowiedź. Jest wielki i obudowany, w ogóle nie widać u niego zmęczenia. U każdego zawodnika wygląda to inaczej, nie ma na to reguły - komentuje Schulz.