Biało-Czerwoni przystępowali do półfinałowej batalii z mianem niepokonanych. W porównaniu do ćwierćfinału, po drugiej stronie siatki był trudniejszy rywal, a mianowicie reprezentacja Bułgarii.
[ad=rectangle]
Lepiej w spotkanie weszli właśnie Bułgarzy, którzy dobrze grali blokiem, osiągając trzypunktowe prowadzenie. W grze Polaków było zbyt mało precyzji, natomiast przeciwnicy podbijali piłki w obronie i wyprowadzali cenne kontry (5:14). Nasi reprezentanci raz po raz byli blokowani, co wynikało między innymi z niedokładnego przyjęcia. Tuż przed końcem świetnej serii Bułgarów trener polskiej kadry zdecydował się dokonać podwójnej zmiany, lecz obraz seta nie uległ zmianie.
Atutem Bułgarów była dokładna i skuteczna gra, w której zazębiały się wszystkie elementy, zaczynając od przyjęcia, a kończąc na ataku. Andrzej Kowal zdecydował się na pozostawienie na parkiecie Michała Kędzierskiego i Szymona Romacia. Ogólna poprawa postawy Biało-Czerwonych sprawiła, że nie pozwolili oni odskoczyć rywalom, wynik oscylował w okolicach remisu. Polscy siatkarze udowodnili, że odbudowali swoją grę, po pierwszej przerwie technicznej zyskali trzy punkty prowadzenia.
Spokój powrócił do gry Bułgarów, a w sprawnym doprowadzeniu do remisu duży udział miał Todor Aleksiew (14:14). W postawie Polaków uwidocznił się skuteczny blok, który pozwolił osiągnąć czteropunktową przewagę. W końcówce nasi siatkarze zdominowali przeciwników, doprowadzając do remisu w spotkaniu.
Gra Biało-Czerwonych falowała, co widoczne było również na początku trzeciej partii - przez problemy ze skończeniem akcji ich straty wynosiły cztery "oczka". Z biegiem czasu grali oni coraz pewniej, udział w doprowadzeniu do remisu miał między innymi Romać, a punkt na wagę przewagi zdobył kiwką Aleksander Śliwka. Na boisku toczyła się zacięta walka, decydującym elementem był atak - w nim skuteczniejsi byli Bułgarzy, którzy zbudowali prowadzenie (14:17).
Sygnał do ataku dał duet Szymon Romać - Artur Szalpuk, mocne zagrywki atakującego pozwoliły jego koledze na skończenie dwóch piłek przechodzących. Tym sposobem na tablicy pojawił się remis, a Romać kontynuował serię świetnych serwisów (20:18). Końcówka toczyła się w rytmie cios za cios, presję wyniku lepiej utrzymali Bułgarzy, a Walentin Bratojew zakończył odsłonę asem.
Orły Kowala musiały otrząsnąć się z nieudanej końcówki, ich rywali od awansu do finału Igrzysk Europejskich dzielił zaledwie jeden set. Czwartą partię rozpoczęli dobrze, ważnym elementem ponownie był atak, lecz to Biało-Czerwoni mieli trzy punkty przewagi. Ponadto uruchomili swój blok i kąśliwą zagrywkę, ale rywale nie spuszczali z tonu. Wydawało się, że w końcu udało im się przełamać Bułgarów, po drugiej przerwie technicznej grali skuteczniej i przed końcówką prowadzili różnicą sześciu "oczek". Nasi przeciwnicy obudzili się z chwilowego marazmu i podjęli rękawicę. Polacy popełniali zbyt wiele błędów, które doprowadziły do nerwowej sytuacji, a w polu zagrywki wciąż szalał Aleksiew. Szalpukowi udało się przerwać tę fatalną serię, a potem zdobyć decydujący punkt.
W tie-break lepiej weszli Bułgarzy, osiągając dwa punkty przewagi, lecz Artur Szalpuk swoimi asami szybko dał prowadzenie naszej reprezentacji (6:5). Ten set rozgrywany był pod dużą presją, a w zagraniach obu drużyn były widoczne oznaki zmęczenia. Efektowny blok pozwolił Polakom na odskoczenie na dwa punkty, jednak Todor Aleksiew odebrał im prowadzenie (10:12). Ta seria zadecydowała o końcowym rezultacie, ponadto nasi siatkarze zepsuli zagrywki, co kosztowało ich przegraną w półfinale.
W niedzielę (28 czerwca) zostaną rozegrane mecze o medale, podopieczni Andrzeja Kowala w spotkaniu o brązowy krążek zmierzą się z Rosją.
Polska - Bułgaria 2:3 (14:25, 25:19, 22:25, 25:23, 13:15)
Polska: Woicki, Konarski (3), Dryja (8), Kosok (6), Śliwka (15), Szalpuk (23), Wojtaszek (libero) oraz Kędzierski (1), Romać (18), Grzechnik (4).
Bułgaria: G. Bratojew (2), Jeliażkow (21), Gocew (4), Nikołow (9), W. Bratojew (17), Aleksiew (19), Bożiłow (libero) oraz Dimitrow, Ragin (2), Czernokożew.
#dziejesiewsporcie: następca Mączyńskiego zaskoczył w debiucie