Szarża Antigi: czy Polacy będą w stanie kontynuować morderczy maraton?

Polacy wygrywając dwa sety meczu z Serbią zapewnili sobie awans do półfinału Ligi Światowej z pierwszego miejsca w grupie. Nie skłoniło to jednak selekcjonera do zmian w składzie.

W tym artykule dowiesz się o:

Wielu obserwatorów piątkowego spotkania Polska - Serbia w ramach Final Six Ligi Światowej spodziewało się, że po wygraniu drugiego seta przez Biało-Czerwonych Stephane Antiga pośle do boju zmienników. Zebrane w takich okolicznościach cenne doświadczenie w meczu o stawkę mogłoby zaprocentować w dalszej części sezonu, który do najkrótszych i najłatwiejszych nie należy.
[ad=rectangle]
Pochodzący z Francji selekcjoner nie zdecydował się jednak na żadne roszady i pozostawił na placu gry tych samych siatkarzy, którzy do stanu 2:1 w setach doprowadzili. Później korzystał już tylko z klasycznej podwójnej zmiany i na moment desygnował do gry Rafała Buszka. Wybory te, w kontekście sobotniego półfinału turnieju z reprezentacją Trójkolorowych, która w piątek rozegrała jedynie 4 sety kilka godzin wcześniej, może budzić wątpliwości i być powodem do pesymizmu przed starciem decydującym o awansie do wielkiego finału. Czy słusznie?

Już pierwotny układ terminarza Final Six wydawał się Polakom nie sprzyjać. Nasz zespół postawiony został w sytuacji, w której jeśli wszedłby do półfinału, grałby cztery dni z rzędu bez przerwy. W związku z tym wydawać by się mogło, że każda chwila odpoczynku może okazać się - dosłownie - na wagę złota. Inaczej myśli jednak sztab szkoleniowy reprezentacji Polski, który postanowił skończyć mecz z Serbią w najsilniejszym możliwym składzie, mimo że wyniki dwóch ostatnich setów dla Biało-Czerwonych, poza prestiżem, nie miały już absolutnie żadnego znaczenia.

Czym kierował się Antiga oczywiście nie wiemy, ale warto zwrócić uwagę na fakt, że dzięki temu zabiegowi podstawowi zawodnicy reprezentacji Polski rozegrali kilkadziesiąt akcji więcej na najwyższym światowym poziomie. Ich rywalem nie była już tylko po prostu Serbia, ale Serbia walcząca o życie, a temperament i wola walki, z którego słynie zespół z Bałkanów kazał wierzyć, że rywal Biało-Czerwonych atakować będzie do utraty tchu i ostatniej kropli krwi. Zaprawienie w tego typu bojach może być niezwykle istotne w kontekście czekającego tę grupę zawodników maratonu podczas tegorocznego Pucharu Świata i, miejmy nadzieję, rządzącego się swoimi prawami turnieju olimpijskiego w przyszłym roku.

Każda kolejna akcja Bartosza Kurka w ataku może mieć niebagatelne znaczenie dla przyszłości przebudowanej w tym roku reprezentacji Polski
Każda kolejna akcja Bartosza Kurka w ataku może mieć niebagatelne znaczenie dla przyszłości przebudowanej w tym roku reprezentacji Polski

Warto pamiętać, że w Japonii Polacy rozegrają 11 meczów w dwa tygodnie. Puchar Świata podzielony jest na trzy rundy i każda z nich będzie tak naprawdę małym turniejem, praktycznie bez przerw (najpierw 5 meczów z jednym dniem odpoczynku w środku, potem dwie serie po 3 mecze dzień po dniu). Oczywiście ważnym jest, by walczący o najwyższe cele zespół miał ogranych zmienników, ale reprezentacja Polski jest w fazie przebudowy i niektóre schematy czy ustawienia trzeba będzie jeszcze długo szlifować, by doprowadzić je do perfekcji. I właśnie ten cel mógł przyświecać w piątek Antidze i jego współpracownikom.

Czy Polacy zapłacą za to w półfinale, w starciu z Francuzami, którzy przez trzy poprzednie dni rozegrali osiem setów z dniem przerwy pomiędzy? Możliwe. Selekcjoner naszej reprezentacji od początku sezon podkreślał jednak, że Liga Światowa jest tylko przystankiem w drodze do celu, który stanowi przepustka olimpijska.

Wiele osób pukało się w czoło, gdy rok temu Antiga wyrzucał z reprezentacji Bartosza Kurka lub stawiał na długo szukającego najwyższej formy po ciężkim sezonie ligowym Mariusza Wlazłego. Ostatecznie Polska zdobyła tytuł mistrza świata. Jedna jedyna zmiana czy odejście od założonego planu po drodze mogły spowodować, że Biało-Czerwonych nie byłoby nawet w najlepszej czwórce mundialu. Stało się tak, przede wszystkim, dzięki jasnej wizji i konsekwencji sztabu szkoleniowego. Trudno więc wątpić w metody ludzi, którzy w kilka miesięcy wprowadzili mocno poturbowaną wcześniej reprezentację Polski na siatkarski tron.

#dziejesiewsporcie: Piękny lob bramkarza. Niestety, to gol samobójczy

Źródło: sport.wp.pl

Nasi mogą być dziś zmęczeni, ale dzięki wczorajszemu "treningowi" ich ręce w kluczowych momentach wcale nie muszą im zadrżeć. Z kolei zmiennicy, w których Antiga inwestuje od dawna, będą wypoczęci i na pewno gotowi do walki. Nam, kibicom, pozostaje czekać na mecz półfinałowy i ściskać za Biało-Czerwonych kciuki. Ekipa Antigi przełamała już wiele stereotypów i niekorzystnych trendów. Czemu nie miałaby więc powalczyć w niedzielę o złoto Ligi Światowej?

Komentarze (3)
avatar
Bartosz Skieresz
18.07.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A ja mam wrażenie, że to celowa zagrywka. Z Amerykanami gra nam się ciężko a Serbowie są w stanie ich pokonać. Jak wygramy z Francją łatwiej będzie nam się grało z Serbią niż z USA. Poza tym mi Czytaj całość
avatar
-Toronto-
18.07.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Przeciez to było celowe zagranie ze strony Antigi.Przegrać,ale zając pierwsze miejsce w grupie,by nie trafić na Amerykanów.A żeby wyeliminowacć Włochów :) 
avatar
stary kibic
18.07.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Chyba wszyscy zadają sobie takie pytanie - i chyba nie ma jedynej słusznej odpowiedzi.
Jedynie Stefan zna motyw takiego kroku i zna możliwości chłopaków.
Oby się nie przeliczył, bo czasu na odp
Czytaj całość