Czterech setów potrzebowała reprezentacja Polski, aby w półfinałowym meczu Final Four drugiej dywizji World Grand Prix pokonać Portorykanki. Po pierwszym wygranym secie, w kolejnych przeciwniczki Biało-Czerwonych postawiły wyraźny opór, prezentując bardzo dobrą siatkówkę. Jednak podopieczne Jacka Nawrockiego potrafiły zachować zimną krew w decydujących momentach.
[ad=rectangle]
- Wygrałyśmy ten mecz w całkiem niezłym stylu. Najważniejsze jednak, że nie opuszczała nas wiara i zagrałyśmy do końca. W drugim secie odpuściłyśmy naszą dobrą zagrywkę, która dawała nam przewagę nad rywalkami. Mamy wiele do poprawienia, ale z końcowego wyniku jestem zadowolona. Teraz zbieramy siły na finał - powiedziała na pomeczowej konferencji prasowej kapitan polskiej drużyny, Joanna Wołosz.
Niewykorzystanej szansy żałowali za to przedstawiciele drużyny z Portoryko. Szkoleniowiec Jose Mieles otwarcie przyznał, iż jest zły na swoje podopieczne za to, że nie potrafiły doprowadzić swojej przewagi do końca. - Jestem trochę zły na moją drużynę. Zawodniczki nie potrafiły znaleźć swojego rytmu gry. Graliśmy raz lepiej, raz gorzej, ale tak doświadczonej drużynie jak nasza nie powinno się to zdarzyć - przekonywał.
Trenerowi wtórowała kapitan Yarimar Rosa, która również nie była zadowolona z tego, że reprezentacja Portoryko w niedzielę zagra jedynie o brązowy medal. - Nie jesteśmy zadowolone z naszej postawy. Nasze rywalki wykonały świetną robotę, natomiast gra moje i moich koleżanek bardzo falowało i to przełożyło się na końcowy rezultat - dodawała portorykańska siatkarka.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)