Najbliższe dni przyniosą ostateczne rozstrzygnięcia w tegorocznej edycji Ligi Europejskiej. Na Dolnym Śląsku spotkają się cztery najlepsze ekipy, które walczyć będą o medale tej imprezy. Niestety jedna z drużyn będzie musiała zadowolić się miejscem tuż za podium.
[ad=rectangle]
W turnieju finałowym wezmą udział zwycięzcy grup A i B - Estończycy i Słoweńcy, a także najlepszy zespół z drugiego miejsca, którym okazała się Macedonia. Stawkę uzupełnią gospodarze - reprezentacja Polski. Wspierana przez swoich kibiców drużyna ma stanąć na podium tych rozgrywek. Jednak zadanie nie będzie wcale takie łatwe.
Nie ma co ukrywać, iż Biało-Czerwoni nie są stawiani w roli faworyta Ligi Europejskiej. Ze wszystkich zespołów, które w czwartek oraz piątek rywalizować będą w Wałbrzychu, w fazie grupowej zaprezentowali się najsłabiej, wygrywając sześć z dziesięciu meczów. Swoje dobre występy polska drużyna przeplatała z tymi bardzo słabymi, ale w Final Four podopieczni Andrzeja Kowala mają być w najlepszej formie fizycznej. - Final Four będzie dla nas najlepszą, decydującą lekcją. Można nawet powiedzieć, że sprawdzianem umiejętności, które nabyliśmy zarówno podczas Igrzysk Europejskich, jak i fazy grupowej Ligi Europejskiej. Na swoim terenie będziemy chcieli wygrywać oraz pokazać się z jak najlepszej strony - zapowiedział drugi szkoleniowiec Polaków, Michał Gogol.
Gospodarze turnieju finałowego w pierwszym półfinale zmierzą się ze Słoweńcami. Ekipa Andrei Gianiego w tegorocznej Lidze Europejskiej nie znalazła jeszcze pogromcy, a w dziesięciu rozegranych spotkaniach straciła zaledwie jeden punkt. Reprezentacja Słowenii do łatwych przeciwników na pewno nie należy, ale wśród najlepszych drużyn nie ma już słabeuszy. W składzie tej ekipy jest kilku siatkarzy, którzy znani są z występów w PlusLidze. Wśród nich można wymienić między innymi Mitję Gaspariniego, Alena Pajenka, Tine Urnauta oraz Dejana Vincicia.
W pojedynku ze słoweńską kadrą kluczowe może okazać się zatrzymanie ich fantastycznej gry ofensywnej. W dotychczasowych meczach drużyna imponowała zagraniami na siatce, zachwycając przede wszystkim mocą uderzenia. Silnym punktem Słoweńców jest również dyspozycja w polu serwisowym. Poszczególni zawodnicy zagrywką potrafią rozstrzygnąć losy spotkania, zachowując przy tym zimną krew.
[i]
- Chcielibyśmy wygrać półfinał. Zrobimy wszystko, aby zagrać w finale. Dla nas byłby to na pewno duży sukces. Trzeba jednak pamiętać, że dla nas celem jest przygotować tych chłopaków do grania w pierwszej reprezentacji. Wyniki nie są najważniejsze, ponieważ my nie pracujemy tak, jak w klubie, gdzie staramy się ogrywać jedną szóstkę i chcemy, by ona wypracowała jakiś poziom sportowy. Dokonujemy bardzo często zmian. Chodzi o to, aby każdy z tych chłopaków miał możliwość sprawdzenia się i podnoszenia swoich umiejętności poprzez grę, choć co prawda odbija się to na wynikach[/i] - podkreślał szkoleniowiec, Andrzej Kowal.
Polski trener desygnował do gry wszystkich najlepszych zawodników, których miał obecnie do dyspozycji. Do drużyny powrócił przyjmujący Aleksander Śliwka, nieobecny w Kaliszu ze względu na sparingi reprezentacji Polski juniorów z Brazylijczykami. Jak w większości tegorocznych pojedynków za bandami reklamowymi usiądą środkowy Mariusz Marcyniak oraz libero Adam Kowalski.
Ciekawie zapowiada się również drugi z półfinałowych meczów. W nim reprezentacja Macedonii zmierzy się z Estończykami. Obydwa zespoły rywalizowały już ze sobą w fazie grupowej, a dwukrotnie lepsi okazali się podopieczni Gheorghe Cretu, którzy podobnie jak Słoweńcy nie znaleźli jeszcze swojego pogromcy.
Pojedynki, które rozegrane zostały w Parnawie nie miały jednak swojej historii. Drużyny były na początku drogi w Lidze Europejskiej, ale reprezentacja Estonii już wtedy zdominowała przeciwników, oddając im tylko jednego seta. Nie można przewidzieć jednak, czy czwartkowy mecz w Wałbrzychu będzie miał podobny przebieg, bowiem w ostatnich tygodniach Macedończycy wyraźnie poprawili swoją dyspozycję.
Ciężar gry Macedonii opiera się na dwóch podstawowych ogniwach, którymi są Nikola Gjorgiew oraz Jowica Simowski. W swoich klubach obaj występują co prawda na tej samej pozycji - atakującego, lecz w reprezentacji pierwszy z nich, w celu zwiększenia siły ognia, wypełnia obecnie rolę przyjmującego.
W szeregach kadry Estonii z dobrej strony pokazują się przede wszystkim środkowy Ardo Kreek oraz przyjmujący Robert Täht. - Na ten moment Estonia jest najsilniejszym zespołem. Drużyna gra bardzo systematyczną siatkówkę i to na bardzo wysokim poziomie. Myślę, że Estończycy są najbardziej doświadczoną drużyną, która występuje w Lidze Europejskiej - charakteryzował estoński zespół trener Kowal.
W czwartek oraz piątek w Wałbrzychu kibice mogą być świadkami naprawdę interesujących pojedynków. Biało-Czerwoni zapowiadają, że zrobią wszystko, aby historyczny medal Ligi Europejskiej wywalczyć. Podium rozgrywek byłoby dla tej grupy zawodników na pewno ogromnym sukcesem.
Plan Final Four Ligi Europejskiej w Wałbrzychu (13-14 sierpnia):
13.08
Polska - Słowenia (godz. 17:00)
Macedonia - Estonia (godz. 20:00)
14.08
Mecz o brązowy medal (godz. 17:00)
Mecz o złoty medal (godz. 20:00)